Wojtka poznałem jakieś 8 lat temu, kiedy jeszcze pracowałem w Krakowie dla dużego skejtowo – snowboardowego dystrybutora. Mieliśmy budżet na działania marketingowe i jeździliśmy po Polsce na różne zawody. Dzięki telefonowi od Stanleya z Nowego Sącza (pozdrawiam!) trafiliśmy do Limanowej, gdzie chłopaki starali się o skatepark. Trzeba było wesprzeć imprezę nagrodami i ogólnie dobrym słowem. To był „Limanowa Skate Jam I edycja” – zawody ogólnie mało widowiskowe, ale zebrani tam skaterzy z Wojtkiem na czele wkładali we wszystko tyle serca, że nic tylko brać przykład z ich zajawki. Późniejszego Pana Ravena zapamiętałem jako totalnego wariata, pędzącego w strugach deszczu, który nic nie robił sobie z ulewy, jaka co chwilę wracała ze zdwojoną siłą. Teraz jako redaktor skateaffair.pl nie mogłem przejść obojętnie obok tego czym się on zajmuje już od już pewnego czasu.
Panie i Panowie, pozwólcie że przedstawię, moim rozmówcą jest Wojtek Zoń – człowiek, który robi buty do kopania życia w dupę.
SKATEAFFAIR: Cześć Wojtek! Powiedz nam skąd pochodzisz i jak wygląda Twoja lokalna scena deskorolkowa.
RAVEN: Cześć! Mam 28 lat i pochodzę z Limanowej – miasta lodów Koral i problemów z Cyganami. Scena deskorolkowa w moim mieście istnieje już od dawna, bodajże od 1993 roku, ale teraz jest słabiej. Mamy całkiem fajny park, ale jeżdżących jest jak na lekarstwo – ja i kilku kumpli. Na szczęście 3 lata temu zacząłem jeździć regularnie z ekipą AFERA. Obczajcie trailer naszego filmu w którym będę miał part, jego premiera planowana jest na styczeń – sam street!
SKATEAFFAIR: Z tym że powstają skateparki a młodych skejtów nie przybywa to już zupełnie inna historia, w zasadzie temat na osobną rozmowę, ale skoro wspomniałeś że jeździsz ze AFERA crew to może powiesz coś o nich?
RAVEN: Afera to najbardziej zajawkowa ekipa! Jeździ tam Szymek Dobrowolski – umie każdego flipa, Adam Miratyński – co ciśnie na kątach to jego, Damian Sobecki – umie jeździć dosłownie na wszystkim, Dominik Stachura – mega talent do murków, no i moja skromna osoba. W filmie będzie też fajna sekcja „Friends”. Byliśmy już dwa razy w Barcelonie, powchodziły naprawdę fajne rzeczy, będzie też dużo Krakowa, Słowacji i miejsc których jeszcze nie było w filmach deskorolkowych.
SKATEAFFAIR: OK, kto Cię nie znał, ten Cię właśnie trochę poznał, zatem przejdźmy do meritum naszej rozmowy, czyli butów. Wszyscy wiemy że są firmy deskorolkowe które produkują deski, szyją odzież itd. – „Made in Poland”. Nie słyszałem natomiast nigdy o polskiej firmie obuwniczej, tzn. takiej, która produkuje buty w Polsce. Nie poszedłeś na łatwiznę, zatem skąd wziął się pomysł na taki właśnie brand?
RAVEN: Od zawsze interesowałem się „anatomią” butów na deskę, dlaczego jeden model sypie się wcześniej od drugiego. Gdzieś w głowie pewne wnioski zbierały się, i tak 5 lat temu powstała pierwsza, dodam że straszna para butów, jeszcze wtedy nie Ravenów a „Zeppelinów”. Zrobiłem je ze starego skórzanego płaszcza mojego taty. Potem była półroczna przerwa i mój brat poprosił mnie żebym zrobił mu buty. To co wtedy umiałem to poprawiłem, ale dalej daleko im było do ideału, i tak od pary do pary były one coraz lepsze. Poza tym dużo Internetu, półroczna praca w zakładzie szewskim, a metoda prób i błędów zrobiły swoje, zresztą ciągle się uczę, chce robić dobry produkt.
SKATEAFFAIR: O proszę! To ciekawe że pracowałeś w zakładzie szewskim. Chyba jesteś jednym z niewielu skejtów, którzy imali się tej pracy. Jak wspominasz ten czas i czy bywało, że mieliście zamknięte przez tydzień bo mistrz wpadał w cug i walił w gaz? Wiesz jak to z szewcami…
RAVEN: Właśnie w moim przypadku było zgoła inaczej, właściciel zakładu w którym pracowałem jest w moim wieku, mega się dogadywaliśmy i na gazie nie przychodził nigdy. Praktyka tam dała mi naprawdę dobry warsztat pracy. Duuużo rzeczy się tam nauczyłem zarówno w temacie techniki jak i materiałoznawstwie. Jedna z fajniejszych prac jakie miałem i świetnie wspominam ten czas.
SKATEAFFAIR: Po chwili przerwy niedawno wróciłeś z nowym katalogiem, kilkoma nowymi modelami, a sam temat ogólnie został gorąco przyjęty – teraz nie ma już drogi powrotnej. Sprzedasz Raven Nike, pójdziesz drogą Vans’a czy może będziesz działał w stylu Emerica?
RAVEN: Bardzo się cieszę, że zainteresowałem środowisko! Ciężko mi powiedzieć co bym zrobił jeśli dostałbym taką propozycje, ale można by wtedy pomyśleć, że skoro coś ode mnie chcą to znaczy że mam jakiś potencjał. Jeśli chodzi o styl, to nie chcę nikogo kopiować, bo to nie ma sensu. Katalogiem mam nadzieję pokazałem, że nie naśladuje innych. Mogę powiedzieć, że jest on w 100% szczery, a dla mnie bardzo osobisty. Są tam zdjęcia m.in.: z wyjazdów do Barcelony, woodstokowych przeżyć i rozmów o życiu i śmierci. Oczywiście są style firm które mi się bardzo podobają, a Emerica w tym temacie wg mnie jest mistrzem – idealnie dobrany team, każdy super tam pasuje i jeździ jak zły. Do tego świetne modele butów i przedstawienie samych produktów – coś wspaniałego .
SKATEAFFAIR: Co w ogóle Twoim zdaniem definiuje firmę deskorolkową i czy marki, które znajdują też odbiorców poza środowiskiem mogą być tak samo core’owe jak te, które kupują tylko skejci?
RAVEN: Prawdopodobnie każdy miałby na to inną odpowiedź. Myślę, że przede wszystkim (oprócz dobrego produktu) sprzedaje się wizerunek, który podoba się klientowi i z jakim może się utożsamiać. Sam jeżdżę na deskorolce już 14 lat i pamiętam siebie jak zobaczyłem pierwszy katalog Fallena, z takimi riderami jak Jamie Thomas, Chris Cole potem Tommy Sandoval i myślę – jeeezu ale oni są fajni! Potem przez 8 lat były tylko Falleny. Jeśli chodzi o to czy marki mogą być core’owe jeżeli znajdą szerszą grupę odbiorców niż Skate? Myślę, że zdecydowanie tak, stricte deskorolkowym firmom pewnie może być trudniej, ale odzieżowe czy obuwnicze to jak najbardziej. Wszyscy noszą buty i koszulki, zwłaszcza że teraz jest moda na takie rzeczy.
SKATEAFFAIR: No to pewnie ze smutkiem przyjąłeś decyzję jaką podjął Jamie Thomas o zamknięciu Fallen Footwear? Kto wie, może podobnie jak z eS Footwear, potrzeba trochę spokoju, przemyślenia spraw i przegrupowania szyków?
To że Fallen kończy działalność przyjąłem podobnie jak śmierć Lemmy’ego z Motorhead. Mega mnie to zdołowało, bo była to moja ulubiona firma obuwnicza, którą bardzo się inspirowałem, jak i samym Jamie Thomasem.
RAVEN: To że Fallen kończy działalność przyjąłem podobnie jak śmierć Lemmy’ego z Motorhead. Mega mnie to zdołowało, bo była to moja ulubiona firma obuwnicza, którą bardzo się inspirowałem, jak i samym Jamie Thomasem. Niestety nie sądzę żeby Fallen powrócił. Powstał on kilka lat za późno moim zdaniem. Przeczytałem masę tekstów i wywiadów z Chiefem i mówił on że Fallen upadł tak szybko jak się na początku rozkręcał. Do tego jeszcze doszedł pech, bo w połowie jakiegoś sezonu musieli zmienić fabrykę bo poprzednia spłonęła.
SKATEAFFAIR: Jaka jest zatem Twoja ulubiona firma deskorolkowa obecnie?
RAVEN: Zawsze to było Zero, ale teraz już mniej bo gdzieś zgubili klimat. Z zagranicznych brandów to jeszcze Toy Machine i Bon Bon Skateboards ze Słowacji (obczajcie ich film – totalna kosa!), a z polskich to Egzul i Youth.
SKATEAFFAIR: Hmm, tak się zacząłem właśnie zastanawiać nad ZERO i coś jest w tym, że zgubili klimat. Nie wiem tylko, czy to się po prostu nie nazywa ewolucją, na którą nie mamy większego wpływu. Jamie nie będzie miał zawsze długich włosów, a każdy skejt chce mieć swój brand i prędzej czy później odchodzi i otwiera coś nowego – taka kolej rzeczy.
RAVEN: Zero ostatnim partem Franky’iego Villani’ego z „No Cash Value” pokazało, że powoli chce się dopasować do nowych trendów w deskorolce, ale boje się że to już za późno…
SKATEAFFAIR: No właśnie, niby deskorolka jest taka wyzwolona z wszelkich barier, ale jak teraz ktoś nie robi no comply i slappy grinds, nie jeździ w butach z gumowym toe capem (najlepiej na szerokiej desce) to już nie do końca jest taki spoko. Nie wydaje Ci się, że jesteśmy za bardzo podatni na takie akcje? Zresztą skejci sami zaczęli się już śmiać z tego.
RAVEN: Nie jestem jakimś starym skejtem, ale widziałem już kilka trendów które były i potem nagle znikały. Kurde, uważam że jesteśmy na to podatni. Spowodowane jest to wg mnie tym, że jest teraz masa młodych riderów, a wiadomo jak jesteś młody to szukasz siebie, chłoniesz trendy, coś odrzucasz a coś zostawiasz. Starsi skejci mają już jakiś tam swój styl, zresztą to nie jest najważniejsze „twoja deskorolka mówi za ciebie” ale do tego dzieciaki za jakiś czas dojdą. Z drugiej strony ostatnio czytałem wywiad ze Swanskim i powiedział tam super rzecz z którą zgadzam się w 100% – „Kiedyś wyglądem manifestowało się poglądy a dziś już tylko stan posiadania” – myślę że to mówi wszystko.
SKATEAFFAIR: Zmieniając nieco temat to z pewnością wiesz, że istnieje marka, która ma taką samą nazwę jak Twoja, czyli „Raven Footwear” i też produkuje buty na deskę. Mało tego, też mają kruka jako logo! Zarówno na świecie, jak i w Polsce były już podobne przypadki i kończyło się to w sądzie. Jak to widzisz, czy myślałeś o zmianie nazwy np. na RVN Footwear, czy coś podobnego?
W 99% jestem pewien, że argentyński Raven ukradł mi nazwę. Ktoś powie, że jakim prawem „polaczek” ma czelność mówić że mu coś ukradli, i to pewnie jest zawiść, ale serio ja swoją nazwą w necie posługuję się już od pięciu lat a oni od dwóch, hmm nie wierze w takie zbiegi okoliczności…
RAVEN: W 99% jestem pewien, że argentyński Raven ukradł mi nazwę. Ktoś powie, że jakim prawem „polaczek” ma czelność mówić że mu coś ukradli, i to pewnie jest zawiść, ale serio ja swoją nazwą w necie posługuję się już od pięciu lat a oni od dwóch, hmm nie wierze w takie zbiegi okoliczności… Nazwy nie zmienię i jeśli będą chcieli się procesować to mam dowody na to, że byłem pierwszy. Pewnie dlatego jeszcze do mnie nie napisali bo wiedzą że ukradli nazwę. Karma ich dopadnie!
SKATEAFFAIR: Stary, to Ty im wytocz proces a kasę zainwestujesz w rozwój! Ale tak na poważnie, to jeśli faktycznie odstawili taki numer, to jest to mega słabe. Z drugiej strony to jak by się mieli o polskim Raven dowiedzieć?
RAVEN: Z internetu, ponieważ pół roku przed pierwszymi newsami o argentyńskim Ravenie miałem sporą ilość polubień profilu właśnie z Ameryki Południowej, których już teraz nie ma. Wtedy nic nie podejrzewałem, no a reszta jest historią. Napisałem do nich głębokiego maila, że obydwoje wiemy że ukradli nazwę, ale pozostawili to bez odpowiedzi…
SKATEAFFAIR: A to cwaniaczki. Jak widać dobre pomysły trzeba już w zarodku zabezpieczać przed kserobojami… Wracając do samych butów, to bardzo jestem ciekaw jak wygląda ich proces produkcyjny. Nie masz przecież fabryki, tylko własny warsztat. Nie zdradzając sekretów firmowych czy mógłbyś nam to jakoś przybliżyć?
RAVEN: Zaczynam od rozrysowania modelu danego modelu na kopycie szewskim, następnie wycinam poszczególne formatki i zszywam. Potem jest naciąganie cholewki na kopyta i przyklejanie podeszwy – to ważny etap, bo wszystko musi być robione dokładnie i niemal sterylnie, ponieważ ma to wpływ na jakość całego buta. Kształt w dużej mierze nadaje kopyto. Czasem okazuje się, że ze świeżą głową zrobię but, który już gdzieś tam był. Inspiracja jest natomiast wszędzie, w każdych butach, bo ciekawe rozwiązania można zobaczyć nawet w obuwiu roboczym, lub do biegania i zaadaptować do skate butów.
SKATEAFFAIR: A ja myślałem, że to się zaczyna od rysowania na kartce… To może powiedz jeszcze jakie narzędzie wchodzą w skład Twojego warsztatu, czyli innymi słowy co jest potrzebne żeby zrobić DIY buty na deskę?
Narzędzia jakich używam to dwie maszyny do szycia: 50 letni Łucznik i Minerwa. Za dofinansowanie z Unii kupiłem prasę ciśnieniową do równomiernego przyciskania klejonych elementów, są jeszcze narzędzia manualne: specjalny nóż szewski, czy młotek.
RAVEN: Różnie z tym bywa, oczywiście są modele które rysuje na kartce, bo łatwiej wtedy określić proporcje poszczególnych części buta. Wbrew pozorom to jaki długi jest nosek wpływa na jego żywotność i kształt. Są rzeczy w projektowaniu butów, o których przeciętni ludzie nie wiedzą, a w rzeczywistości mają mega znaczenie. Narzędzia jakich używam to dwie maszyny do szycia: 50 letni Łucznik i Minerwa. Za dofinansowanie z Unii kupiłem prasę ciśnieniową do równomiernego przyciskania klejonych elementów, są jeszcze narzędzia manualne: specjalny nóż szewski, czy młotek. Jest tego naprawdę dużo, czasem jedno narzędzie używa się tylko do jednej czynności przy produkowaniu butów.
SKATEAFFAIR: Muszę przyznać, że dla skatera zaprojektowanie grafiki na odzież czy deskę to zajebista sprawa, ale zaprojektowanie buta to już musi być „coś”. Czy planujesz też takie akcje?
RAVEN: Tak, oczywiście planuje opcje „collective”, gdzie skejcik będzie mógł sobie swoje buty zaprojektować z moją pomocą od zera i będę mógł doradzić, czy dane rozwiązanie ma sens czy nie. Myślę że dużo się wtedy nauczę, nie mogę się już tego doczekać, powstanie wtedy masa fajnych bucików.
SKATEAFFAIR: To zgłaszam się na pierwszego ochotnika i mam już nawet pomysły!
RAVEN: Nie mogę się doczekać, hehe.
SKATEAFFAIR: Wiele osób pewnie zastanawia się jak w Raven z wytrzymałością podeszwy, cholewy, szwów czy klejonych spoin. Pracujesz nad projektem już kilka lat i pewnie to ewoluuje. Swoje buty testujesz sam, czy masz kogoś do „pomocy”?
Staram się wykorzystywać najlepsze materiały, np. używam świetnej polskiej skóry prosto z Kalwarii Zebrzydowskiej, wyściółki z wojskowej siatki dystansowej – ona serio nie przeciera się na piętach. Sznurówki to linka spadochronowa, która ma wytrzymałość nawet do 150 kg, natomiast opona to świetny materiał na podeszwę.
RAVEN: Tak jak mówię pierwsze buty były, hmm… straszne! Teraz każda para jest coraz lepsza i bardziej dopracowana. Staram się wykorzystywać najlepsze materiały, np. używam świetnej polskiej skóry prosto z Kalwarii Zebrzydowskiej, wyściółki z wojskowej siatki dystansowej – ona serio nie przeciera się na piętach. Sznurówki to linka spadochronowa, która ma wytrzymałość nawet do 150 kg, natomiast opona to świetny materiał na podeszwę. Prosty przykład: opona samochodowa jest przystosowana do ścieralności pod naciskiem nawet 1.5 tony, więc ten sam materiał przy nacisku ludzkiego ciała będzie miał prawie że zerową ścieralność, zatem wnioski nasuwają się same. Swoje buty testuje głównie sam, a że dużo flipuję co wiadomo ściera buty bardziej niż np. jazda na kątach.
SKATEAFFAIR: Teraz pytanie od wszystkich, którzy trzymają gdzieś na dysku swoje promo „sponsor me tape” – czy będzie team Raven?
RAVEN: Team oczywiście! Mam na oku 3 riderów dosyć znanych moim zdaniem, ale myślę że dodatkowo dla jednej, dwóch osób miejsce się znajdzie. Na grubo zajmę się tym tematem w przyszłym roku żeby „wejść z buta”. Moim marzeniem jest wypuścić kiedyś pełnoprawny film deskorolkowy Ravena, a do tego wiadomo potrzebni są riderzy.
SKATEAFFAIR: OK to na razie nie zapeszajmy, ale powiedz czy Twoje buty można gdzieś kupić, czy temat sprzedaży jest póki co w powijakach?
RAVEN: Cały czas buduję marketing, rozmawiałem też z pewnymi sklepami i temat jest ogólnie w toku. Niedługo wystartuje moja strona internetowa na której wszystko będzie opisane.
SKATEAFFAIR: Słyszałem też, że już dogadujesz z kim trzeba temat szycia butów dla polskiej reprezentacji w skateboardingu na Igrzyska w Tokio. Czy możesz to potwierdzić, czy definitywnie zaprzeczasz?
RAVEN: Nie potwierdzam nie zaprzeczam, hehe…
SKATEAFFAIR: Dziękuję Ci za poświęcony czas, no i oczywiście całą redakcją trzymamy po dwa kciuki za Twój sukces. Teraz nawijaj co chcesz, możesz też nic nie nawinąć. Powodzenia!
RAVEN: Chciałem podziękować za wsparcie: swoim rodzicom i rodzeństwu, całej ekipie z Afery, przyjaciółce Ance, Gośce i Rafałowi z Lesovika, Stanlejowi, Rzankosiowi, Tomkowi Garczkowi, społeczności forum wbutach.pl i wszystkim, o których zapomniałem. Wiele osób pomagało mi i pomaga żeby Raven wyglądał tak jak wygląda.