Startujemy z nowym działem na Skateaffair.pl!
Będzie się on nazywał „Za kulisami”. O co chodzi? W skrócie to mamy w planie co jakiś czas prezentować wam sylwetki osób związanych z rodzimą i zagraniczną skate-branżą.
Na pierwszy ogień idzie Maciek Heczko, znany i lubiany skate-snow-aktywista z Krakowa, przy okazji ogarniacz Serum grupy, Serum Skateboards i kto wie czego jeszcze : ). Zapraszamy do „czytaj więcej” na obszerny wywiad oprawiony w materiał foto i video!
Tomasz: Siema, na początek może się przedstaw, powiedz skąd jesteś i jaką firmę prowadzisz.
Heniek: Maciek Heczko ale raczej znany jestem bardziej jako Heniek. Pochodzę z Krakowa, mieszkam to od urodzenia i jak na razie nie zamierzam zmieniać lokalizacji.
Prowadzę dwie firmy Serum Grupa, to moja działalność eventowa i promocyjna zajmująca się skateboardingiem i snowboardem.
Organizujemy zawody, akcje promocyjne i wszystko co związane z tymi dziedzinami naszego życia, którymi zajmujemy się w zasadzie od zawsze.
Druga działalność to czysta deskorolkowa zajawka Serum Skateboards.
Tomasz: Oprócz bycia szefem Serum Skateboards jesteś również deskorolkowcem i snowboarderem. Jak udaję Ci się pogodzić te wszystkie sprawy? Może masz jakąś radę dla zamulaczy, którzy to twierdzą, że nie mają czasu na deskę?
Heniek: Rada jest prosta, jeżeli ma się już trochę mniej czasu na samą jazdę bo pojawia się trochę więcej „dorosłych obowiązków”, a przypadkowo nie udało Ci się zostać pro skaterem, to trzeba sobie założyć, że jeżdżę ileś tam dni w tygodniu i już.
Z resztą szczerze, to jak ktoś ma zajawę to zawsze znajdzie czas, po prostu nie da rady bez tego i tyle.
A jeśli chodzi o snowboard to zacząłem na nim jeździć rok później niż na deskorolce. Mieszkam blisko gór no to śmigamy sobie jakiegoś tam butterka przyciąć 🙂
Do tego już trzeci rok z rzędu wbijam na całą zimę na Podhale i tylko raz w tygodniu staram się na bowla wbijać na deskorolkę.
Snowboard też lubię i dlatego jest też częścią „mojej pracy”. Uczymy małolaty jeździć itp, ale tak naprawdę to jednak Skateboarding mnie jara bardziej:)
fot. Heniek – Feeble w Forum Skate Pool
Tomasz: Wiemy również, że masz zajawkę na tatuaże, opowiedz może skąd to się wzięło, powiedz ile masz tatuaży i czy znalazło się wśród nich miejsce na jakiś deskorolkowy akcent?
Heniek: No, nie ukrywam, że to takie moje „małe hobby”. Od małolata się tym interesowałem, ale pierwszy tatuaż postanowiłem że sobie zrobię jak będę pewny i jak miałem 19 lat to sobie trzasnąłem na nodze koleżkę z deskorolką w szaliku, stojącego w mieście, taki trochę komiks 🙂
Pierwsze tatuaże robił mi mój dobry przyjaciel Kamil Mocet, a resztą zajęła się już ekipa Tattoo Familia. Obecnie kończę plecy, już nie wiele zostało (dzięki dla Grześka), też deskorolkowy motyw i przymierzam się do drugiej ręki z nów u Kamila 🙂
Ogólnie to jaram się tatuażami bardzo, ciągle mam nowe pomysły do tego mogę je realizować w naprawdę dobrym studio, ze świetną atmosferą, gdzie czuje się prawie jak w domu.
Z tatuażami jest trochę tak jak z deskorolką, dzięki nim poznałem masę ciekawych ludzi.
Śmieszy mnie często jak krytykują je, albo „mądrzą się na ich temat” ludzie nie mający z tym nic wspólnego, a szczególnie nie mający żadnego na sobie.
Ale raczej nie ma już akcji, że się na Ciebie krzywo patrzą na ulicy, przynajmniej ja się jeszcze z tym nie spotkałem.
Może też przez to, że mieszkam w Krakowie, gdzie jest luz ogólnie i wszyscy jakoś tak inaczej żyją niż w innych miejscach w Polsce.
Tomasz: Wracając do tematu Serum, co dokładnie produkuje twoja firma?
Heniek: Zajmujemy się „produkowaniem deskorolek” (a dokładniej ich malowaniem), ręcznie zajmujemy się malowaniem grafik na deckach, również na zamówienia innych firm (łącznie z projektami na deski z grafikami malowanymi w „fabrykach” )
fot.Trzy wzory autorstwa Ewy Żelasko.
Tomasz: Szczerze mówiąc, nie spotkałem się wcześniej z firmą, która produkuje deski z ręcznie malowanymi grafikami, unikatowymi za każdym razem. Skąd taki pomysł, to pewnie trudne szukać nowych artystów do malowania grafik na twoich deskach?
Heniek: Tak masz rację, chyba jesteśmy jedyną firmą na świecie zajmującą się takim rzemiosłem .
Pomysł narodził się ponieważ moja dziewczyna Ewa, która w zasadzie jest naszym głównym grafikiem i to ona w większej części tworzy klimat, który udało nam się osiągnąć zawsze miała ochotę malować po deskach, a ja zawsze chciałem mieć niepowtarzalne grafiki i tak jakoś wyszło. Po pierwszych próbach stwierdziliśmy, że można zacząć działać na szerszą skalę.
Jeśli chodzi o innych artystów, to mamy dookoła siebie wielu ludzi, którzy chcą z nami współpracować, ale najczęściej działa z nami jeszcze PWEE.
fot. Ewa Żelasko, dziewczyna Maćka oraz główny grafik Serum, zdjęcie by Łukasz Malinowski
Tomasz: Jesteście otwarci na nowych artystów, czy raczej działacie w zamkniętym gronie?
Heniek: Oczywiście, że jesteśmy otwarci, ale jak na razie pracujemy w znajomym gronie.
Staramy się też zachować nasz własny, jednak trochę mroczny klimat.
Tomasz: Jeśli macie coś takiego, to jaka jest główna dewiza Serum Skateboards?
Heniek: Tak, chcemy tworzyć coś nie powtarzalnego, innego niż to co dostępne jest na rynku, nie sugerując się tym co się sprzedaje, a tym co nam samym się podoba.
Oprócz tego nie ogranicza nas zupełnie nic.
fot. MERS – jedna z grafik
Tomasz: Moim zdaniem całkiem nieźle wam to wychodzi, powiedz, jeśli oczywiście możesz, jak wyglądały początki Serum, szybko się ”przyjęliście”?
Heniek: W zasadzie ciężko mi powiedzieć czy się przyjęliśmy 🙂
Trochę sprzedaliśmy, byliśmy ze swoimi deskami tu i tam. Odbiór jest dobry. Tylko niestety w Polce, najczęściej ludzie mówią Ci, że coś im się podoba, po czym i tak biorą coś tańszego.
W stu procentach to rozumiemy, że nie każdy ma 200 stówy na deskę i ileś tam na koszulkę, dlatego była też krótka seria minilogo, która była bardziej finansowo przyjemna.
Chcielibyśmy też działać z innymi firmami robiąc po prostu grafiki dla nich w nazwijmy to kolaboracji, powoli też zaczyna to mieć ręce i nogi.
fot. Kolejna deska z grafiką by Ewa Żelasko.
Tomasz: Jak długo istniejecie na polskim rynku?
Heniek: Jeśli chodzi o „istnienie” na rynku, to na poważnie od jakiegoś roku można kupować od nas deski i dwa modele koszulek inspirowane niektórymi z grafik, w tym miesiącu będzie jeszcze trzeci.
fot. Koszulka Hitch Goose
Tomasz: Nie ma się co czarować, trudno jest się przebić na Polskim rynku, w każdej branży. Jak wam się to udaje, podejrzewam, że macie kilku stałych „odbiorców”, a może się mylę?
Heniek: Jest parę osób stale zaopatrujących się u nas, ale często ludzie mówią, że szkoda jeździć na ręcznie malowanych deskach.
My jednak chcemy żeby na nich właśnie jeździć.
Myślę, że jeśli na wiosnę uda nam się nasz plan powiększenia zasięgu działania to każdy będzie mógł sobie zakupić jakiś handmade 🙂
fot. Deska z grafiką autorstwa PWEE
Tomasz: Stawiacie na produkcję w dużych ilościach, czy „zwykłemu” odbiorcy ciężko dostać jedną z waszych desek/koszulek?
Heniek: Jeśli chodzi o koszulki, to już pojawiły się w niektórych sklepach i nie ukrywam, że jest ich jakaś tam ilość, także każdy się pewnie załapie.
Wiadomo, że ręcznie malowanych desek jest dużo mniejsza ilość i z tym już mogą być większe problemy, np. w tym momencie sprzedało się wszystko , ale planujemy też na wiosnę wypuścić decki z grafikami malowanymi w fabryce, i wrzucić do naszych rodzimych sklepów.
Będą to full printy, żadne tam ściemnione mini logo w dwóch kolorach .
Oczywiście jak Bozia monetę da, bo wiadomo jak jest.
fot. Grafika by Ewa Żelasko
Tomasz: Gdzie można kupić wasze produkty?
Heniek: Obecnie nasze produkty można dostać w dwóch sklepach w Krakowie „Kokoszop” i Idea Fix, oraz na naszej stronie(na razie zamawiając towar na mail, bo sklep jest „ander konstrakszyn”).
Planujemy na wiosnę pojawić się jeszcze w kilku miejscach w Polsce, i może również za granicą, bo jest pewne zainteresowanie naszym „produktem”.
fot. Promodel Tomka Kłosa by PWEE
Tomasz: Dobre wieści, niewiele Polskich brandów wykracza poza granicę kraju, często jest tak, że produkty danej firmy można dostać tylko w kilku miastach. Jeśli możesz to zdradź nam jakieś szczegóły.
Heniek: Tutaj niestety wszystko zostanie owiane tajemnicą bo nie chcę zapeszać 🙂
Tomasz: No właśnie, zawsze mnie to zastanawiało, taka ręcznie malowana deska to nie lada gratka, i aż prosi się o powieszenie na ścianie, szkoda na niej śmigać, chociaż z drugiej strony to może działać w drugą stronę i napędzać do jazdy jeszcze bardziej. Z twojej wypowiedzi wynika jednak, że bardziej stawiacie na opcję jeżdżenia. Żeby nie było niedomówień, powiedz jaki macie do tego stosunek?
Heniek: Wiadomo, że jak ktoś chce powiesić sobie deskę na ścianie to nie możemy mu tego zabronić.
Wręcz będziemy się cieszyli, ale chcemy by nasze deski były katowane, w szczególności, że jakość jest naprawdę pierwsza klasa, i profile też większości siadają 🙂
Choć niektórzy mówią, że są trochę długie, ale właśnie takie mamy i już!!!
Tomasz: Jakieś plany na przyszłość? Szykujecie coś ciekawego?
Heniek: Tak jak mówiłem wcześniej, planujemy wypuścić serię z grafikami malowanymi w fabryce , ale oczywiście nie rezygnujemy z ręcznych projektów.
Tomasz: Ostatnio przyjęliście do teamu całkiem młodego(11lat) ridera, to godne pochwały. Trzeba inwestować w młodych wymiataczy, planujecie więcej takich akcji?
Heniek: Tak przyjęliśmy Kubę Brniaka, jako naszego rookie. Uważam, że jest on fajnym dzieciakiem, ma zajawę i naprawdę wymiata.
Nawet czytałem na jednym z blogów skejtowych, że niby „szotganujemy sobie małolata dobrze rokującego na przyszłość”, ale to po prostu zwykłe wsparcie i chęć pomocy w promocji takich osób jak on.
Nie chcemy sobie hodować Shecklera hehe, to nie oto w tym chodzi. Jeśli chodzi o więcej takich akcji to niestety sponsoring wiąże się z kosztami, a nie sprzedajemy tyle co inne dystrybucje.
Bardziej nazwał bym to właśnie „wspieraniem” a nie „sponsorowaniem”. Na razie tyle nam wystarczy . Chociaż czasem budzę się w nocy myśląc o P – Rodzie heheheheheheeh.
Kuba Brniak – Welcome Video from Serum Skateboards on Vimeo.
Video powyżej – powitalny edit z udziałem Kuby Brniaka
Tomasz: To ważne, żeby zwrócić uwagę na młodsze pokolenie, szczególnie teraz gdy jest bombardowane przekłamanymi wizerunkami skejtów i samej deskorolki. A co do P-Roda to myślę, że on też nie raz budzi się w nocy z krzykiem „SERUM!”. Hehe, ale nie odbiegając od tematu, co sądzisz w skrócie o młodszym pokoleniu skejtów i ich podejściu do deskorolki?
Heniek: Różnie jest heheh. Mają dużo większe szanse niż „stara gwardia”, która jednak moim zdaniem pokazuje co jest ważne w skateboardingu i cały czas „jest w grze”.
Martwi mnie jednak to, że teraz bardziej liczy się to, jakie robię triki niż że po prostu jestem na desce, gra w skejta nie dla fanu tylko by Ci udowodnić, że jestem lepszy niż ty, itp.
Oczywiście nie tyczy się to wszystkich, ale w desce nie powinno być współzawodnictwa. Moim zdaniem to przychodzi z wiekiem, ja np. im jestem starszy tym większy fun mam z deskorolki 🙂
Teraz jest większy dostęp do wszystkiego, Internet zmienił także deskorolkę, ale wszyscy musimy pamiętać o korzeniach, żeby nie zwariować, jednocześnie jednak pamiętając, że każda dziedzina życia zmienia się wraz z rozwojem techniki, społeczeństwa itp.
Patrz np. na sam fakt tego, że kiedyś na desce jeździły garstki osób, a teraz przychodzi się do skateparku, który wybudowało miasto po to żeby ludzie po prostu spędzali tam czas, czyli skateboarding się rozwija.
Do skateparku przychodzi masa dzieciaków, tak ma być.
Oczywiście, że część z nich za rok nie będzie jeździć, ale za kilka lat może się okazać, że chłopiec który dziś zrobił koło Ciebie pierwszego flipa nagra streetowy przejazd na miarę tzw. „zagranicznej produkcji”, właśnie dla tego, że miał gdzie jeździć.
Uważam, też że skateparki są coraz lepsze bo za ich projektowanie zabierają się sami skaterzy, a nie architekci ściągający plany z neta (no nie zawsze, ale coraz więcej hehe).
Brakuje mi jeszcze w Polsce dużych ramp, i parków z wielkimi przeszkodami, bo wtedy progres będzie jeszcze większy.
Widać to np. po bowlu w Krakowie, każdy kto tu wpada widzi, że z roku na rok progres jest coraz większy i ogólnie jeśli chodzi o jazdę właśnie w basenach to obecnie widać, że południe kładzie wszystkich na łopatki.
Mamy coraz więcej riderów potrafiących poruszać się po kątach co moim zdaniem jeszcze bardziej rozwija nasz rodzimy skateboarding, do tego dzieciaki przyzwyczajają się do tego, że jeździ się szybko, a potem sam już wiesz jaka petarda jest na streecie 🙂
Tomasz: Myślę, że temat został wyczerpany, hehehe. Przechodząc dalej, kto dokładnie jest w teamie Serum Skateboards?
Heniek: Od samego początku jest z nami Grzesiek „Grzesztof” Górski, mój naprawdę dobry ziomek i również dobry skater, o którego „klasie” ten kto ma wiedzieć to wie (od razu gratulacje bo właśnie stał się magistrem inżynierem).W teamie jest również Tomek „Kosiu” Kłos podobnie jak Grześ z WDT, z serca Nowej Huty. Moim zdaniem obecnie lepsza stylówa w Polsce. No i rookie „Gracek” , czyli raczej lokals only.
fot. Grzesiek Górski – BS Five O na okularze, Wood Camp.
fot. Kosiu – Wall Chrzanów – zdjęcie by Baz
Tomasz: Jak oceniasz obecną sytuację na Polskim skate-rynku?
Heniek: Nie ma co się oszukiwać, że sytuacja jest coraz lepsza. Mnie szczególnie podoba się rozwój kilku firm, których autorskie produkty są coraz lepsze i po prostu cieszą oko.
Poziom jest coraz wyższy. Jest też coraz więcej imprez, zawodów, premier filmów, aktywność skaterów jest też większa.
Powoli też inni ludzie zauważają skateboarding, co z jednej strony przynosi mu korzyści, a z jednej w niektórych przypadkach niestety nie pokazuje jego prawdziwego obrazu.
Osobiście popieram wspieranie naszych rodzimych firm, pod warunkiem oczywiście, że mają się czym pochwalić.
Wiadomo, że Polscy „wielcy” dystrybutorzy marek deskorolkowych mają się różnie, ale szczerze nie chcąc nikogo wkurzać uważam, że więcej już w nich biznesu niż stawiania na pierwszym miejscu wizerunku danej marki, ale tak to już niestety, powiedzmy naturalna kolej rzeczy.
Gdyby większość pomysłów, np. zawodów, była wykonana z naprawdę, nie dużo większym nakładem, chociażby finansowym, to było by o niebo lepiej. Ale dla mnie jest najważniejsze żeby promować skateboarding w jak najszerszych kręgach z zachowaniem dobrego smaku, bo kto powiedział że impreza sponsorowana przez firmę z poza deskorolki, typu powiedzmy jakiejkolwiek marki „elektronicznej”, musi być od razu komercyjnym gównem, a nie po prostu eventem z dobrym skateparkiem, zawodami na najwyższym poziomie, mistrzowskim afterem…no ogólnie przejmujemy miasto.
Niestety wszyscy dobrze o tym wiemy, że jesteśmy narodem który lubi narzekać i kłócić się między sobą, i do tego mamy kompleks, że niby w USA jest super bo mają wszystko dlatego i tak nam się nie uda.
Ja wyznaję raczej zasadę DIY, bo coraz więcej ludzi pokazuje, że się da, tylko trzeba dupę ruszyć, począwszy od jazdy, po właśnie tworzenie własnych brandów, niestety do tego drugiego doliczyć jakąś monetę na start, i tu niestety w jednej kwestii muszę na naszą ojczyznę ponarzekać, bo państwo do młodych to raczej tylko w mediach wychodzi…
Tomasz: Na koniec tradycyjnie, masz okazję, żeby kogoś pozdrowić, coś przekazać naszym czytelnikom, polecić jakąś stronkę, lub cokolwiek innego.
Heniek: Na koniec pozdrawiam Ewę, która mi pomaga i wspiera mnie w tym co robię. Pozdrawiam wszystkich z którymi jeżdżę od lat na desce, w szczególności WDT i ekipę z poola, całe Tattoo Familia no i ekipy z innych miast, które zawsze nas mile przyjmują.
Teraz się haterzy zdziwią, ale „tak, w Warszawie też mamy kolegów :)”
Kupujcie polskie produkty i wpierajcie rodzimy biznes, budujcie DIY a przede wszystkim jeździjcie na deskorolkach, oprócz tego róbcie co tam chcecie, grajcie na konsolach, malujcie, rysujcie, uczcie się i bądźcie grzeczni.
Wywiad przeprowadził: Tomasz Jaźwiecki