Właśnie tak powinien brzmieć ten tytuł i nieskromnie mówiąc to chyba lepiej tego ująć nie mogłem. Kuba wjechał na PTG na takiej „pełnej”, że kopara z podziwu opada, tyle że wjechał w sposób inni niż myślicie. Nie chodzi bynajmniej o tricki, choć bez nich też się nie obyło. Na rolkach wjechał? Nie no skądże, ale rolki w tym ruchu też odegrały znaczącą rolę. Słynny z braku kolan Kuba Golański zainstalował na PTG stacjonarną szkółkę deskorolkową połączoną ze skateshopem. Od zawsze wiedziałem, że najlepsze pomysły to te najprostsze, co oczywiście nie znaczy prostackie, bo żeby wpaść na coś takiego i w pełni profesjonalnie to zrealizować, to trzeba na maxa ogarniać lub mówiąc nieco bardziej archaicznie – mieć poukładane pod sufitem. Zapraszam zatem na wywiad z Kubą, który zdradzi nam kulisy tego nietuzinkowego projektu, bo o ile takie akcje były grane przy zadaszonych skateparkach, to „pod chmurką” chyba jeszcze nie.
Skateaffair: hej Kuba, co słychać? Czy wiesz, że jesteś pierwszą osobą, z którą po raz drugi przeprowadzamy wywiad na łamach naszego portalu? Jak się z tym czujesz?
Kuba Golański: Haha no chyba spoko, tym razem postaram się szybciej odpowiadać na pytania.
Problem zaczął się z załatwieniem kontenera. Normalny czas oczekiwania to 3 tygodnie, jednak ze względu na przyjazd uchodźców, miasta w Europie zamawiają kontenery w ogromnych ilościach. Przez chwilę myślałem że będzie trzeba projekt przenieść na „za rok”. Jednak udało się z czego jestem mega szczęśliwy.
Skateaffair: Właśnie otworzyłeś sklep w miejscu, w którym chyba nikt by tego nie podejrzewał i nawet nie pomyślał, że tam może powstać takie miejsce – zaraz przy legendarnej miejscówce Paderewa. Proste i zarazem genialne! Zdradź nam kuluary tego pomysłu i jego realizacji.
Kuba Golański: Sam sklep stacjonarny chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Jednak sprawdzając ceny lokali, wiedząc jak mają się inne skateshopy, wiedziałem że klasyczny sklep w centrum miasta lub w centrum handlowym raczej nie wypali. Zresztą skupiam się głównie na rozwoju SkateBoard School, wiec zaangażowanie się w sklep gdzieś w centrum troszkę nie było mi na rękę.
Kiedy na Skate in parku, otwarłem mikro sklepik pod namiotem, zrozumiałem ze Skejty tego potrzebują. Nakrętki, kingpiny, deski od razu pod ręka. W chwile mogłem ogarnąć jakiś mały Event w stylu „IDO GOLAN” lub „brra pow pow Game of Golan”. Premiery filmów nie stanowiły problemu a na dodatek nie byłem uwiązany w sklepie i mogłem prowadzić zajęcia z dziećmi.
Pierwszym pomysłem było, zrobienie czegoś w stylu food tracka, tylko z deskorolkami – może jeszcze wykorzystam ten pomysł. Druga opcja to sklep na PTG. Z tym pomysłem na maksa pomógł mi Paweł Komosa – tak rolkarz. Bez niego ciężko byłoby mi to wszystko ogarnąć. Paweł od lat działa na Śląsku, organizując co roku kryty park a wiele śląskich skateparków powstało dzięki jego zaangażowaniu. Paweł ma łeb na karku i przez lata działań wie jak rozmawiać z urzędnikami oraz jak załatwić pozwolenia nawet na rzeczy niemożliwe do zorganizowania. Pozwolenie na szkółkę, wypożyczalnie i sklep, dostaliśmy dość szybko mimo ze miasto niechętnie oddaje zielone tereny pod sklepy czy bary.
Problem zaczął się z załatwieniem kontenera. Normalny czas oczekiwania to 3 tygodnie, jednak ze względu na przyjazd uchodźców, miasta w Europie zamawiają kontenery w ogromnych ilościach. Przez chwilę myślałem że będzie trzeba projekt przenieść na „za rok”. Jednak udało się z czego jestem mega szczęśliwy.
Skateaffair: Działasz w sposób pionierski. Przypomnijmy, że najpierw był sklep w mieszkaniu, a teraz lokalizacja na miejscówce. Ja w tym widzę kreatywną odpowiedź na trudne biznesowo czasy i powrót do korzeni. Czy myślałeś o tym kiedyś w ten sposób?
Kuba Golański: Hmm… czasy rzeczywiście trudne, ale wydaje mi się że właśnie wtedy kiedy wszystkie sklepy się zamykają, trzeba atakować, żeby za kilka lat jak deska znów będzie cieszyć się duża popularnością być w odpowiednim miejscu.
Skateaffair: Jakiego rodzaju asortyment i jaki marki zamierzasz oferować w sklepie u Golana?
Kuba Golański: Gdy miałem sklep w mieszkaniu, starałem się zamawiać tylko polskie firmy. Deski są tak samo wytrzymałe i na dodatek tańsze, a kupując je wspierasz polski rynek. Na PTG będę miał również deski amerykańskie, ale głównie stawiam na złożone kompletne deskorolki, bo tego w skateshopach brakuje.
Skateaffair: Równie ważna jak sklep jest szkółka, którą będziesz w tym miejscu prowadził. Co jest dla Ciebie priorytetem?
Kuba Golański: Powiem tak – to sklep będzie działał przy szkółce i wypożyczalni. Pod takim pretekstem mamy pozwolenie do działań na PTG, zresztą dla mnie na pierwszym miejscu jest szkółka. Sklep robię dla zajawy, aby moc robić eventy i w jakimś stopniu przyczyniać się do rozwoju śląskiej sceny.
Skateaffair: Czy wersja domowa sklepu będzie dalej kontynuowana, czy skupiasz się teraz tylko na miejscówce PTG?
Kuba Golański: Jasne ze tak, oczywiście pokój już nie będzie wyglądał tak samo jak kiedyś, ale chłopaki z Sosnowca, Dąbrowy Górniczej czy Czeladzi nadal mogą liczyć na zakupy na boso.
Wszystko jest w naszych rękach i to nie hulajnoga ani nie Decathlon zabijają rynek, to my chyba przysnęliśmy i gdzieś to wszystko się popsuło. Trzeba działać, robić swoje i nie stawać w miejscu. Wierzę, że to klucz do sukcesu.
Skateaffair: Przyglądając się nieco z boku na polską scenę można odnieść wrażenie, że coraz mniej jest inicjatyw oddolnych a sama biznesowa kondycja branży też jest wątpliwa. Jak widać Ciebie to nie dotyczy, działasz na pełnych obrotach i jak to się mówi „wziąłeś sprawy w swoje ręce”. Czy zgadzasz się z tą opinią czy to słowa trochę na wyrost? Czy da się w Polsce żyć z deskorolki, czy to trochę orka na ugorze?
Kuba Golański: Momentami rożnie myślę na ten temat. Z jednej strony gdybym tyle czasu i energii włożył w stworzenie sklepu monopolowego na osiedlu, to pewnie miałbym teraz dużo więcej kasy i więcej wolnego czasu na deskę. Jednak sprawia mi to wszystko przyjemność. Każdy zrobiony event, każda piątka po odjechanym triku na zajęciach, każdy głupi post na fb, czy choćby ogarnianie krytego skateparku, pokazuje mi że to dobry kierunek w życiu.
Co do samej kondycji deskorolki, to po ostatnich warsztatach w Decathlonie mam trochę inne spojrzenie na to co się mówi o tym, że dzieciaki nie jeżdżą na deskach tylko na hulajkach i przez to jest źle. Deskorolka zawsze jest cool i spoko, problem jest innego typu. Dzieci kupują deski w „sieciówce”. Często nie są to dobre deski, ale też nie ma co przesadzać bo droższe modele są naprawdę spoko i w o wiele lepszych cenach niż w skateshopie. Dzieciaki wychodzą z taką deska na dwór i okazuje się, że to mega trudne. Szybko rzucają ja w kąt i biorą się za coś łatwiejszego. Właśnie tu jest problem, bo okazuje się ze w Decathlonie sprzedaje się mnóstwo desek, tylko czemu nie widać ich na skateparkach?
Mocno wierze w to, że szkółki deskorolki mogą mega pomoc w tym aby za parę lat, deskarzy było więcej, przez co skateshopy i firmy deskorolkowe będą w lepszej kondycji, a co za tym idzie znów wrócą czasy dużych eventów, tour’ów i konkretnego sponsoringu, który dziś tak bardzo kuleje w Polsce. Wszystko jest w naszych rękach i to nie hulajnoga ani nie Decathlon zabijają rynek, to my chyba przysnęliśmy i gdzieś to wszystko się popsuło. Trzeba działać, robić swoje i nie stawać w miejscu. Wierzę, że to klucz do sukcesu.
Skateaffair: Wracając jeszcze do tematu sklepu, to w jednym z wpisów na fb dotyczących otwarcia nowego sklepu napisałeś „To dopiero początek… bądźcie czujni…”. Nie bądź taki tajemniczy i podziel się z nami swoim tajnym planem podboju wszechświata.
Kuba Golański: W głowie jest wiele pomysłów, wszystkie spisuje do notatnika w telefonie. Część z nich już się robi, część czeka w poczekalni, ale mam zajawę by ożywić śląska scenę deskorolkowa.
Jednym z fajnych pomysłów które polecam w innych miastach, to ustawki deskorolkowe. W Katowicach co tydzień we wtorek spotykamy się na innym spocie. Jest kilku kamerzystów i fotografów zaangażowanych w projekt. Do 10 czerwca zbieramy nagrywki aby 21 czerwca w Dzień Deski zrobić montaż. Nagrywek jest już sporo i wydaje mi się, że może powstać z tego coś naprawdę fajnego.
Skateaffair: Dzięki że znalazłeś dla nas czas. Trzymamy kciuki za powodzenie i dalszy rozwój twoich projektów w każdej postaci. Ostatnie słowa należą do Ciebie drogi Kubo.
Kuba Golański: Pozdro dla kumatych !