Ambassadors to świeża na naszym rynku firma, chłopaki od paru dobrych lat robią swoje deski w Czechach i właśnie stamtąd się wywodzą. Swego czasu nawet polskie brandy produkowały deski w fabrykach zlokalizowanych w Czechach, przykładem może być nieistniejące już Pogo. Gdy tylko nadarzyła się okazja postanowiłem dać szansę i wypróbować produkt od naszych sąsiadów. Przed Wami wyniki kolejnych testów.
Na początek kilka słów o czasie trwania i intensywności jazdy w trakcie przeprowadzania naszego testu. Los chciał, że przez dłuższy okres czasu miałem możliwość jeździć regularnie i bardzo dużo, przy czym warto zaznaczyć, że 80-90% swojego deskorolkowego czasu spędzałem na streecie i w trakcie 2 miesięcy uskuteczniłem pojedyncze wyjazdy na skateparki czy minirampę. W trakcie testów na desce jeździłem 2-5 razy w tygodniu po kilka godzin za każdym razem.
Różnorodność kształtów i rozmiarów
Jak widzicie na zdjęciu zamieszczonym powyżej, od Ambassadors Polska dostałem 3 deski z tej samej serii (Wild Ride Story), których grafiki łączą się w jedną całość. W ramach tego artykułu opiszę Wam wrażenie z jazdy, wszystko klasycznie zostanie podparte „materiałem dowodowym” w postaci zdjęć przed i po testach. Wspominana ilość desek dodatkowo przełożyła się na wiarygodność testu, gdyż pisząc ten artykuł jestem chwilę po zakręceniu trzeciej deski. Osobiście jeżdżę na w miarę neutralnym rozmiarze 8.0″, ale w serii WRS są dostępne deski z szerokiego zakresu od 7.75″ do 8.5″, a jeśli wziąć pod uwagę deski z innych serii to znajdzie się tego jeszcze więcej. Najciekawszą opcją przy zamawianiu Ambassadorsa jest opcja wyboru concave’u. Dla fanów nieco spłaszczonych, ale wciąż kształtnych desek przewidziano opcję średniego concave’u, natomiast dla zwolenników nieco bardziej podgiętych desek (ale bez przesady) wyprodukowano deski z wysokim concave’m i tę właśnie opcję wybrałem.
Drobne szczegóły
Przy produkcji i sprzedaży desek w odniesieniu do kosztów często trzeba podejmować różne decyzje. Ambassadors dba o detale i tak zwane „smaczki”, czego przykładem są chociażby dwie kolorowe warstwy – czerwona w środku i zielona na górze deski.
Każdy z wariantów graficznych desek z serii Wild Ride Story jest dostępny w wielu rozmiarach, innymi słowy rozmiary nie są przypisane do kolejnych grafik. Chłopaki zadbali więc o odpowiednie oznakowanie swoich desek, tak aby przy pakowaniu i wysyłce nie było mowy o pomyłce.
Grafiki deskorolkowe to zawsze kwestia indywidualna, dlatego nie będę się rozwodził nad tym czy w tym wypadku są one fajne czy nie, na pewno warto jednak zwrócić uwagę na ilość kolorów i wspomniany wcześniej fakt łączenia się całej serii w jedną dużą grafikę. W tej części wpisu chciałbym też zaprezentować Wam finalny rzut oka na deskę przed testami.
Zdjęcia i wrażenia „Po testach”
Najwyższa pora przejść do części, w której będziecie mogli sprawdzić „co zostało z deski” i dowiedzieć się jak mi się jeździło na Ambassadorsach. Ze względu na wspomnianą wcześniej możliwość doboru rozmiaru i concave’u nie musiałem się martwić o komfort jazdy, zamówiłem dokładnie takie deski jakie lubię. Pozytywną stroną była właściwie identyczność wszystkich trzech blatów, co skutkowało dobrym zaznajomieniem się z każdym podgięciem. W chwili obecnej śmigam na ostatnim Ambassadorsie i właściwie od nowości jeździło mi się idealnie. Po zamontowaniu pierwszego też nie musiałem przyzwyczajać się jakoś specjalnie długo.
Jak to w moim przypadku bywa – najbardziej dojechaną częścią deski jest nose. Wszystko z powodu dużej ilości noseslidów, crooked grindów i nieszczęsnego wallie, które czasami skutkuje dokładnie takimi uszkodzeniami jakie możecie obejrzeć na zdjęciach poniżej.
Przechodząc dalej, jak zapewne już zauważyliście również środek deski „dostał swoje”, zwykle aż tak nie dojeżdżam tej części deski, ale tak się złożyło, że znalazłem u siebie na dzielni spocik w fontannie idealnie nadający się do robienia wjeżdżanego boardslide’a, jednym minusem naturalnego quaterka była jego chropowatość, która zrobiła swoje z deską. Mimo wystawienia na takie warunki deska wytrzymała do samego końca bez żadnych pęknięć.
Na koniec został Tail, który uchował się przed rozwarstwieniami, ale też trochę się wytarł. Tym razem „winowajcą” jest Krakowski spocik na plantach gdzie zaraz po przykręceniu tej deski przez godzinę próbowałem zrobić jak najdłuższego bs bluntslide’a. Misja zakończyła się sukcesem, tail mimo widocznego wytarcia dzielnie spełniał swoją rolę przez kolejne tygodnie.
Przy montowaniu tej deski postanowiłem wrócić do stosowania podkładek pod trucki, ślady po nich to po prostu oderwane/wytarte kawałki grafiki nie ma w tamtych miejscach żadnych pęknięć.
Rzut oka na całą deskę po testach i porównanie ze świeżym blatem
TOP
BOTTOM
Cena i dostępność
Cena desek Ambassadors to ich kolejna mocna strona, ponieważ za blat z serii WRS z gripem przyjdzie nam zapłacić 132zł, dodatkowym atutem jest darmowa przesyłka. Inne deski tej firmy mają podobne ceny. W przypadku promodeli za sztukę trzeba zapłacić 147zł, co wciąż jest bardzo dobrym dealem. Zakupu możecie dokonać na stronie Ambassadors.pl
Podsumowanie
Podsumowując, nasi sąsiedzi z Czech produkują dobre jakościowo deski w bardzo konkurencyjnej cenie. Szeroka gama kształtów i rozmiarów, a ponadto duży i mocny team (wpierani są również Polacy) działają na korzyść Ambassadors. Najmocniejsza stroną ich produktu jest stosunek jakości do ceny, jak widzieliście na zdjęciach nie uświadczyłem żadnych historii wykraczających poza to czego można się spodziewać po używaniu deski z taką intensywnością na streetowych spotach. Chociaż nie mamy Ambassadorsów w ofercie sklepowej to szczerze polecam wypróbować te deski, zwłaszcza jeśli ostatnio się Wam nie przelewa.
Śledź Polski team Ambassadors na instagramie (@ambassadors_polska) oraz youtube.