Wykorzystując czas, który zyskaliśmy biorąc udział w pospolitym ruszeniu pod znakiem #zostajewdomu postanowiłem nadrobić zaległości z kategorii Testy Skateaffair. Tym razem wziąłem się za jeden z nowszych modeli butów z oferty Vans, na warsztat, a raczej pod grip poszedł model AVE Pro.
Wszyscy, którzy są na bieżąco z newsami produktowymi raczej kojarzą, że nowe AVE Pro były przedstawiane jako mocno techniczny but. Jeśli przeoczyliście ich prezentacje na naszej stronie to polecam zajrzeć tutaj.
Omawiane AVE Pro w telegraficznym skrócie są wyposażone w:
- podeszwę zewnętrzną w nowym systemie ULTIMATEWAFFLE;
- dobrze znany system DURACAP wzmacniający cholewkę od wewnątrz
- RAPIDWELD, czyli sposób na pominięcie tradycyjnych szwów
- dla wygody zastosowano znaną z innych modeli z linii pro podszewkę wewnętrzną LUXLINER
Jest tego trochę, w końcu główne hasło reklamowe tego modelu brzmi „Demand Perfect”. Kto jak kto, ale akurat Anthony Van Engelen, który sygnuje tego buta swoim nazwiskiem chyba mógł stawiać „żądania” w trakcie pracy nad butem z ekipą projektantów Vans…
Intensywność testów
Swoje testy przeprowadziłem w samym środku zimy, głównie podczas wieczornych sesji na Kraków Street Park. Dzięki możliwości jazdy w godzinach wieczornych zwykle udawało mi się wychodzić na deskę z intensywnością ~4 razy w tygodniu na 2-3 godzinne sesje. Warto dodać, że przez cały ten czas używałem świeżego gripu, test trwał około 6-7 tygodni. W trakcie testu nie naprawiałem i nie oszczędzałem butów w żaden sposób. To są właśnie Testy Skateaffair. W trakcie testów udało mi się nagrać kilka tricków, poniżej zamieszczam część z nich.
PS. Jeżdżę w pozycji Goofy (stąd mocniej wyeksploatowany prawy but).
Wyświetl ten post na Instagramie.
Cena & dostępność
Proponowana pełna cena detaliczna za nowe AVE Pro to aż 459zł, niestety technologie kosztują. Nazwisko ridera też kosztuje. W związku z dość wysoką jak na nasz rynek ceną detaliczną, miałem wobec tych butów równie wysokie oczekiwania. Na szczęście AVE Pro nie jest jakimś limitowanym butem i jest dostępny w większości sklepów oferujących deskorolkowe Vansy. Ponadto, nie ma specjalnie problemu, żeby dostać go w przecenie. Także jeśli komuś nie zależy na najnowszej wersji kolorystycznej to można te buty wyłapać za około 299zł. Nie ma się co oszukiwać, to nadal dużo.
Wrażenia po testach
Pierwsze co zwróciło moją uwagę w nowych AVE Pro to dość rozlegle zastosowana siatka wentylacyjna. Większość modeli Vans nie jest jakoś specjalnie wentylowana, zdecydowany plus na korzyść AVE Pro. Cała przednia część buta (toebox) wykonana została jednak z zamszu. Muszę przyznać jest to ciekawa konstrukcja, dająca trochę nieokreślony feeling – nie działa to ani na plus, ani na minus. Jest po prostu inaczej.
Na zdjęciu poniżej dobrze widać fragment buta, o którym mowa:
Zdarzyło mi się w tych butach rozkładać namiot w dość ekstremalnych warunkach (niska temperatura i zimny wiatry). W takiej sytuacji siatka działa na naszą niekorzyść, radzę zapamiętać bo można nieźle zmarznąć.
Kolejnym dość charakterystycznym rozwiązaniem jest podeszwa bezszwowa RAPIDWELD, która na pierwszy rzut oka wygląda na bardzo śliską. Możecie mi wierzyć, to tylko złudzenie. Ta przeźroczysta podeszwa naprawdę ma wyjątkowo dobry grip.
Wszędzie tam gdzie but jest bardziej wyeksponowany na działanie papieru ściernego zastosowano zamsz. No właśnie, jak z jego wytrzymałością i czy na pewno pozostałe (nie zamszowe) elementy buta nie są narażone na szybkie zniszczenie?
Poniżej zamieszczam kilka zdjęć poglądowych wraz z opisami. Papier ścierny zrobił swoje w wielu miejscach, ale jeśli się dobrze przyjrzycie to nie ma tutaj żadnych poważniejszych uszkodzeń.
Mankamenty konstrukcyjne?
Jak na razie same plusy, ale jak zwykle udało mi się znaleźć też rozwiązania, które mogłyby zostać poprawione. Od razu dodam, że obie wady, które chce tutaj wskazać to sprawy kosmetyczne i w zasadzie nie mają żadnego wpływu na komfort jazdy.
Po pierwsze wewnętrzne sidestripe’y (paski z boku buta) niezbyt dobrze trzymają się siatki. Odstają już po kilku sesjach na desce, co ciekawe projektanci przyłożyli się jednak po zewnętrznej stronie, sidestripe nie jest bowiem przytwierdzony bezpośrednio do siatki, lecz do gumowego panelu.
Druga sprawa, tutaj nie jestem już tak pewny swojej oceny ale jednak coś mi nie pasuje ze sznurowadłami. Mianowicie, są one rozmieszczone w taki sposób, że buty nad wyraz łatwo się rozwiązują. Plusem natomiast jest to, że jak widać sznurowadła prawie w ogóle nie są narażone na ścieranie.
Podsumowanie i ocena
Podsumowując, AVE Pro to naprawdę kawał dobrego buta. Nie mam żadnych zastrzeżeń w kwestii wytrzymałości czy wygody użytkowania. Kilka kwestii konstrukcyjnych rozwiązałbym trochę inaczej, ale nie były to sprawy znacząco wpływające na mój komfort jazdy czy nawet chodzenia.
Jak dla mnie, największym plusem tego modelu jest jego wygoda i stopień ochrony jaki gwarantuje. W związku z jego konstrukcją nie można jednoznacznie zakwalifikować czy mamy tu do czynienia z cupsole’m czy trampkiem. Jest to hybryda, która czerpie najlepsze cechy obu rozwiązań. Nienaganny boardfeel w połączeniu z technologicznym wsparciem zdaje egzamin.
Największym minusem buta jest jego cena, niestety powoli obserwujemy trend wprowadzania „cen Europejskich” na rynek w Polsce. I bez znaczenia w jakich butach jeździsz, pełna cena za fajny but na deskę to już prawie zawsze ponad 300zł.
Jeszcze kilka sesji na pewno zaliczę w tej parce. Jeśli będziecie rozglądać się za butami, a te będą gdzieś przecenione – zdecydowanie polecam! Testy Skateaffair wrócą już niedługo, ponieważ mieliśmy ostatnio okazję testować kilka ciekawych modeli.