Dawno nie miałem takich butów, żebym nie skłamał od 8 lat może nawet więcej. Jestem zakochany w wulkanizowanych trampkach, im miększe tym lepiej. Ze względu na to, że zajmuje się dystrybucją deskorolkowych butów nie mam problemu z ich zakupem lub pozyskaniem w jakimś gratisie, dlatego o trwałość buta nie dbam.
Czasami 10 dni i buty do kosza. Wiem, że niektórzy zapłaczą w tym momencie ale trudno panowie trzeba się cieszyć tym co się ma!
Jeżeli jednak już płaczecie, że wy byście też tak chcieli, a tak to macie 3 miesięczne podarte kapcie do jazdy, które po 3 dniach tych upałów śmierdzą już niemiłosiernie, to chciałem wam polecić coś co może rozwiąże wasze problemy.
Może to nie jest but idealny i nie spasuje każdemu bo jest makabrycznie twardy ale to zawsze coś. Firma jest firmą z tak zwanej „nowej fali” deskorolkowych firm obuwniczych czyli Converse. Niektórzy się jarają niektórzy nie.
Na rynku od 1909 roku, ikona mody, najbardziej znana ze swoich trampków. Dzisiaj firma ta, co nie jest tajemnicą należy do koncernu Nike. Trudno było by się nie domyślić zwłaszcza, że w butach wykorzystany jest np. Lunarlon, z którego słyną buty Nike.
Dla mnie największą zajawą jest team Converse, gdzie widać, że położono nacisk na styl ponad triki. Ja to lubię ! Może wymienię tylko tych którymi jaram się najbardziej Kenny Anderson, Nick Trapasso, Louie Lopez, Sammy Baca, Mike Anderson, Jake Johnson oraz Harry Lintell, którego miałem okazję poznać no i Pontus Alv nowy Jezus deskorolki Nie chcę się rozpisywać za co i dlaczego uwielbiam oglądać jak Ci goście jeżdżą, uwierzcie mi warto ich sprawdzić. A skoro już jeżdżą w Converse’ach to warto było sprawdzić ich buty. Więc na stopach zagościły Converse model KA II czyli po ludzku promodel Kenego Andersona. Pamiętajcie styl ponad triki!
Tak jak wspomniałem na wstępie, makabrycznie twarde buty. Czułem zmęczone uginaniem buta mięśnie na stopach . Najchętniej jeżdżę w miękkich trampkach. Jednak są tacy którym taki twardy but odpowiada. Twardość ma też swoje zalety.
Po pierwsze w bucie jakby łatwiej kopie się flipy. Nie wymaga to tyle siły, można się bardziej skupić np. na wysokim flipie niż na tym, że trzeba drzeć butem po papierze. Podwójny flip… żaden problem. Drugi bonus takiego buta to wygoda i ochrona stopy. Buty mają slimfitową sylwetkę jednak jest w nich sporo gąbki. Zwłaszcza po bokach w okolicy kostki oraz na języku.
Nie występuje tu problem obijania kostek czy obdzierania ich o papier. Nie ma też problemu spadającej na stopę z góry deski. No i dzięki mocniejszej podeszwie w butach schowana jest mięsista wygodna wkładka zrobiona w technologii Lunarlon. Przyznaje, że miałem takie wkładki wcześniej i są ok! A im grubsze tym lepiej.
Kolejna sprawa na plus takiego buta, w którym mamy szytą odlaną z jednego kawałka gumy podeszwę to jego wytrzymałość. Podeszwa jest nie do zdarcia, sam but w sobie też zrobiony jest z dobrego materiału.
Poza miejscami gdzie but jest zszyty (okolice dziurek na sznurowadła) ciężko było wydrzeć w nim dziurę. To rozdarcie w miejscu gdzie mamy sznurówki powstało bardzo szybko. Proponuje podklejać je prawie od razu.
Ewentualne potarganie sznurowadeł nie jest problemem, but ma konstrukcję „skarpety” czyli język jest mocno i elastycznie złączony z resztą buta. Teoretycznie można go nie wiązać. Poza tym but bez problemu utrzymuje swój kształt co w moich ukochanych trampkach się nie zdarza. Zawsze mam tak powykręcane buty, że czasem stojąc na desce widzę uśmiechającą się do mnie podeszwę.
Niestety nie odpowiadają mi takie buty. Potrzebuje czuć pod stopą każde zagięcie deski. Czułem się w nich niekomfortowo ze względu właśnie na ich sztywność. Buty z upływem czasu nie rozbiły się tak bardzo żeby dotrzeć do poziomu wulkanizowanego trampka lub do poziomu który by mi odpowiadał. Po dwóch dniach na desce w moich Conversach musiałem założyć coś innego na nogę. Nie jestem chyba dobrą osobą do testowania takich butów ale nie spodziewałem się, że będą aż tak twarde. Cena detaliczna jaką wyśledziłem w internecie za Kenny Andersony to 379 zł. Nie jest to mało ale szczerze, te buty mają sporo w sobie i przeżyją dwie pary trampków bez najmniejszego problemu. Oczywiście za tyle kasy można przebierać w butach, najwyższych modelach z każdej marki. A konkurencja nie śpi, hi-endowe buty wypchane kosmicznymi technologiami to teraz temat na czasie.
Więc jeśli odpowiadają Ci takie buty, a miękkie kapcie tylko Cię irytują, do tego szukasz czegoś z wyższej półki co wytrzyma trochę na Twoich nogach to KA II to buty dla Ciebie. Ten model z Converse to ciekawa alternatywa np. dla butów DC albo dla kogoś znudzonego już łyżwą. Jednak z dostępnością Converse jest moim zdaniem problem. Bardzo chciałbym mieć możliwość sprawdzić np. promodel Trapasso albo coś bardziej trampkowatego. Jednak trudno o zaufany sklep który mógłby mi takie buty zaproponować.