Przyszedł czas na kolejny odcinek naszych recenzji z cyklu Short Review, tym razem pod lupę bierzemy spodnie od Mality – a dokładniej model Chino Graphite (NEW slim fit).
Niby spodnie to takie proste dobro, kupujesz nosisz i nie ma w tym wielkiej filozofii. Moim zdaniem jeśli poświęcimy trochę więcej czasu na dobór odpowiedniego kroju, koloru czy rozmiaru (no shit, sherlock!) to możemy na prawdę na tym zyskać.
Jak już się pewnie domyślacie – mamy tu do czynienia z zupełnie nowym krojem typu slim fit. Dodatkowo spodnie te wykonane są w 97% z bawełny i w 3% z lycry, ale co to w ogóle znaczy i dlaczego to ważne?
Taki „skład” jest równoznaczny z tym, że spodnie mają tak zwany stretch. I tutaj potwierdza się wcześniej wygłoszona teoria, że możemy dużo zyskać jeśli poświęcimy chwilę na dobór odpowiednich spodni. Charakterystyczną cechą spodni ze stretchem jest ich „rozciągliwość”, zapewnia to na prawdę niesamowity komfort nawet przy zwykłym użytkowaniu, nie wspominając o tym jaki to ma performance na desce. Serio.
I nie działa to w ten sposób, że out of the box masz spodnie w jednym rozmiarze, po kilku wyjściach na deskę i praniach masz rozmiar większy, spodnie w sposób naturalny wracają do swojego pierwotnego rozmiaru i kształtu. Całe życie (dosłownie) chodziłem w spodniach bez żadnych domieszek lycrowych i muszę w końcu przyznać, że ten materiał to jest jednak gamechanger. Highfive Malita za ogarnięcie tematu w połączeniu z zajebistym slim-fitem.
Zgodnie z tradycją zamieszczam też zdjęcia katalogowe.
W kwestii ceny i dostępności, macie szansę dostać recenzowany przez nas model za 139zł, czyli w bardzo fair cenie – wszystko za pośrednictwem naszego STORE.
Chino Graphite mają zajebiste wykończenie w środku, projektanci na prawdę się przyłożyli. Dodatkowym plusem jest relatywnie duża ilość kieszeni i kieszonek, które jednak nie rażą w oczy niczym te ze spodni typu cargo.
Do każdej pary jako, że są to spodnie kierowane głównie do skejtów dołączana jest nieśmiertelna sznurówka w roli paska.
Ten model zapinany jest na suwak, na szczęście nie zdarza mu się samoczynne rozpinanie a jak każdy podrywacz wie to kluczowa sprawa, żeby rozporek rozsuwał się tylko wtedy kiedy sobie tego życzymy.
Warto wspomnieć, że pokuszono się tutaj o na prawdę nieszablonowe zestawienie kolorów i to wszystko w granicach zdrowego rozsądku, duży plus.
Malita trzyma się deskorolkowych korzeni, czego potwierdzeniem są nie tylko liczne kolekcje samych desek. Z tyłu na skórce wszytej w spodnie jawią się znajome wszystkim skejtom liście kanadyjskiego klonu plus delikatny reminder – firma funkcjonuje od 1994r.
Podsumowując to Chino Graphite od Mality to na prawdę dobry deal, za rozsądną cenę dostajemy świetnej jakości, praktyczny produkt. Jestem święcie przekonany, że ten model odniesie sukces i będzie w tej lub podobnej formie przewijał się przez następne kolekcje.
Chętnych do zakupu jeszcze raz odsyłam tutaj.
Na koniec dodam, że to nie koniec naszych przygód z tym modelem.
Jak tylko aura pogodowa pozwoli to postaram się dla Was o jakiś fajny stricte deskorolkowy materiał video, przeprowadziłem się ostatnio do Niemiec i powiem tylko, że jest gdzie nagrywać… 🙂
AKTUALIZACJA: