Pierwszy raz z marką IPath zetknąłęm się kilka lat temu podczas pobytu w USA. Nie mogłem przejść obok tak zjawiskowych butów i kupiłem popularny model Cat, w którym często śmigał Carl Watson. Buty się sprawdziły i później miałem jeszcze jedną parę równie fajną. W Polsce jakoś ta marka przebić się nie może, a szkoda bo chociażby cenowo (a to w PL, ma przecież nadrzędną rolę) wyglądają bardzo przystępnie. Masz też pewność, że większość Twoich ziomeczków nie śmiga w takich samych bucikach, bo to obciach. W zasadzie mógłbym jeszcze coś o ich teamie opowiedzieć i o nadchodzącym dużymi krokami filmie, bodajże pierwszym w ich historii, ale skupmy się na najnowszej kolekcji na jesień/zimę.
Muszę powiedzieć, że przeglądając katalogi innych firm obuwniczych, chyba żadna inna nie jest tak przygotowana na srogie polskie zimy jak właśnie IPath. Pomimo że siedziba firmy mieści się w San Francisco, to projektanci IPath nie zapomnieli o tym, że nie wszędzie na świecie w grudniu jest 20 stopni na plusie, dlatego poza modnymi trampkami w ofercie znalazły się także solidne i orginalne „zimowce”. W zasadzie każdy może znaleźć coś dla siebie i na każdą porę roku. Nam najbardziej spodobały się modele: prosty Reed Low i klasyczny Grasshopper. W przypadku IPath warto też wspomnieć, że ów brand jest bardzo mocno wkręcony w ochronę środowiska i kładzie nacisk na produkcję, która w możliwie jak największym stopniu jest zgodna z Matką Naturą. Przykładowo klej użyty przy produkcji butów jest na bazie wody a pudełeczka kartonowe pochodzą z recyclingu. Naprawdę polecamy, ale oceńcie sami.