Popularność artykułu na stronie skateaffair.pl, dotyczącego kolaboracji Zero Skateboards i polskiego malarza surrealisty, bardzo nas zaskoczyła. Jeszcze bardziej fakt, że sam Mariusz Lewandowski, odwiedził nasz profil na fb i zostawił ślad w postaci komentarzy.
Nie mogliśmy przejść wobec tego obojętnie i pomysł na wywiad narodził się w tej samej chwili. Zwłaszcza, że o panu Mariuszu, obdarzonym wielkim talentem, nie ma niestety zbyt wielu wzmianek.
Stąd pierwsze pytanie. Jest Pan cenionym artystą. Dlaczego zatem, tak niewiele zostało o Panu napisane?
“Siedź w kącie, a znajdą Cię”, staram się wykonywać sumiennie swoją pracę, skupiam się na płótnie. Trochę przez to mniej czasu angażuję energię we własną promocję. Nie znajdzie Pan wzmianek o moim artystycznym wykształceniu ale zdradzę, że jestem samoukiem. Nie znajdzie Pan też obszernej listy wystaw, w których uczestniczyłem i ponownie zdradzę, że raczej nie uczestniczyłem, mimo wielu zaproszeń ze strony mniej lub bardziej uznanych galerii w Polsce czy za granicą naszego pięknego kraju. Tak już mam, że nie czuję jakoś ciśnienia bywania w tak zwanym towarzystwie, eksponowania i dodatkowo opowiadania o swoich pracach w takiej formie – w formie analogowej, podczas wernisażu, finisażu itd.
Kiedyś usłyszałem przepiękny kawałek zespołu CAMEL “Stationary Traveller”, który pasuje do mojego charakteru i z którym się bardzo zżyłem. STACJONARNY PODRÓŻNIK – czyż to nie jest piękne, poprzez swoje malarstwo mogę być wszędzie, nawet w najdalszych zakątkach wszechświata, nie ruszając się z pracowni. Co do wzmianek o mnie – mam wrażenie, że znajdzie Pan więcej treści o Mariuszu Lewandowskim – malarzu w zagranicznych mediach niż w polskich. Do tej pory tylko dwa Polskie zespoły korzystały z moich usług, za granicą przynajmniej kilkanaście.
STACJONARNY PODRÓŻNIK – czyż to nie jest piękne, poprzez swoje malarstwo mogę być wszędzie, nawet w najdalszych zakątkach wszechświata, nie ruszając się z pracowni.
Dlaczego surrealizm a nie np. pop-art i skąd Mariusz Lewandowski czerpie inspiracje?
To nie jest tak, że pewnego dnia usiadłem na kanapie, pomyślałem i stwierdziłem, że od jutra będę malarzem surrealistą. Moja twórczość przeszła długą drogę do momentu, w którym teraz się znajduję. W swojej karierze malowałem różne rzeczy. Portrety, pejzaże, trochę z konieczności, trochę z potrzeby zapewnienia bytu sobie, swojej rodzinie a zarazem z potrzeby szlifowania warsztatu. Wracając do tematu surrealizmu – surrealizm, symbolizm magiczny, fantastyka, nie ma dla mnie znaczenia gdzie to zaszufladkujesz. Cieszy mnie możliwość pokazania szerszej publiczności czegoś, co tak naprawdę nie istnieje, a raczej istnieje ale w obrębach naszej wyobraźni.
Co było punktem zwrotnym, przełomem w Pana życiu?
INTERNET – jeśli chodzi o stronę zawodową związaną z malarstwem. Możliwość wyjścia na świat. Później weszły media społecznościowe: Facebook gdzie chłopaki z Bell Witch zapytali, czy nie zechciał bym namalować obrazu, który pasował by do ich nowego albumu “Mirror Reaper”. Podjąłem się tego wyzwania i tak zostałem zauważony przez środowisko metalowców .
Co takiego jest w pańskich pracach, że zainteresowali się nimi Heavy metalowcy i teraz także Deskorolkowcy?
Najlepiej, żeby Pan zapytał właśnie ich. A tak poważnie to chyba ta mroczna tajemnica, która kryje się z tymi
postaciami bez twarzy, otchłań która wydaje się nie mieć końca i nie znane, a jak wiadomo – nieznane budzi lęk a
jednocześnie fascynuje i pociąga. Najważniejsze, że maluję swoje i nikt nie próbuje mi narzucać swoich pomysłów, wystarczy tekst utworów , muzyka i zaufanie. W większości zleceń to działa.
Najważniejsze, że maluję swoje i nikt nie próbuje mi narzucać swoich pomysłów, wystarczy tekst utworów , muzyka i zaufanie. W większości zleceń to działa.
Większa część deskorolkowców po raz pierwszy usłyszała o Mariuszu Lewandowskim przy okazji kolaboracji z marką Zero Skateboards. Jak w ogóle doszło do tej współpracy?
Zgadza się, od 2017 roku została mi przyklejona łatka artysty ściśle związanego z Metalowcami, nie ukrywam że po 4
latach szukaliśmy sposobu na dotarcie do nowej grupy. Historia dopiero się rozwija, ale po premierze wydaje mi się że
wyszło całkiem fajnie.
Czy można zatem powiedzieć, że współpraca z Zero Skateboards to wynik tych poszukiwań? Czy być może na Deskorolkowców trafiło przypadkiem?
Moja kariera jest pełna zwrotów akcji, to nie jest tak że zaplanowałem sobie, że najpierw namaluję okładkę na płytę, a później wymyśliłem, że namaluję obraz, który nałożymy na deskę. To trochę wynika z intencji osób, które chcą kooperować. Otrzymałem propozycję od Jamiego, trochę pomówiliśmy o koncepcji, o tym co możemy zrobić i jaki tego będzie efekt. Dlatego nie zamykam się na dalsze projekty, ale też nie jestem w stanie powiedzieć w którym miejscu wyląduje moja sztuka.
Kto zdecydował jakie projekty znajdą się na deckach Zero Skateboards? Jak Wam się współpracowało przy tworzeniu tej kolekcji?
To był wspólny proces, pojawiły się jakieś propozycje, przedyskutowaliśmy i razem stwierdziliśmy, że te obrazy świetnie ze sobą współgrają i dobrze nadają się do wypuszczenia na nowej serii desek.
O ile dobrze rozumiem, to wybieraliście z projektów już istniejących, czy może któraś z grafik powstała specjalnie na tę okazję? Kto był osobą decyzyjną z ZERO, z którą załatwiał Pan „deal”?
Tak, wybraliśmy już gotowe obrazy, na które mogłem udzielić licencji dla ZERO. Od samego początku współpracy rozmawiałem z Jamiem, dogadywaliśmy szczegóły i finalizowaliśmy projekt.
Jakie rady Mariusz Lewandowski może dać młodym artystom, których nie brakuje w kreatywnym, deskorolkowym
świecie?
Radę jaką mogę dać młodym artystom – deskorolkowcy znają aż za dobrze – nigdy się nie poddawaj, jeśli upadniesz a
upadniesz na pewno, to wstań, otrzep się, otrzyj łzy i idź dalej.
Czy takie niektóre media społecznościowe, jak chociażby Instagram, zastąpią w przyszłości tradycyjne galerie sztuki?
Myślę, że mogą wspomóc bardzo w propagowaniu sztuki, ale nic nie zastąpi obcowania ze sztukami pięknymi w realu. Chociaż z drugiej strony nie tak dawno mówiło się, że fotografia cyfrowa nigdy nie wyprze analogowej. Dlatego pozostawię to pytanie otwartym.
Radę jaką mogę dać młodym artystom – deskorolkowcy znają aż za dobrze – nigdy się nie poddawaj, jeśli upadniesz a upadniesz na pewno, to wstań, otrzep się, otrzyj łzy i idź dalej.
Wracając jeszcze to tematów muzycznych, to ile okładek płyt ma Pan na swoim koncie? Proszę wymienić kilka
zespołów z którymi Pan współpracował.
Z polskich: Trauma, Yenisei z zagranicy: np. Psycroptic, Bell Witch, ATLANTEAN KODEX, False, Xenobiotic,
Bewitcher, Eremit, Jupiterian, MIZMOR, Fouming Mouth, Atramentus, Tómarúm i wiele, wiele innych.
Co łatwiej stworzyć? Obraz czy projekt okładki, i dlaczego?
W zasadzie ja nie robię projektu okładki. Ja maluję obraz na bazie muzyki i tekstów otrzymanych od muzyków, którego foto posłuży do stworzenia grafiki okładki. Jednak wiele zespołów skorzystało z możliwości użycia gotowego obrazu – od razu wiedzieli co będą mogli mieć na okładce. W tym przypadku dla mnie też jest to prostsze rozwiązanie, dogadujemy się odnośnie warunków, podpisujemy umowę, rozliczamy się i temat mamy w zasadzie szybko zamknięty. Ale często jest też tak, że zespoły które się do mnie zwracają oczekują czegoś unikalnego, czegoś co jeszcze nie ujrzało światła dziennego. Chcą owiać tajemnicą historię związaną ze swoją twórczością i opublikować swoją muzykę i warstwę graficzną dopiero w dniu premiery. Jako ciekawostka – w tej chwili trzymam w tajemnicy obraz, który stworzyłem dla zespołu ponad rok temu, premiera jest przewidziana na październik i mam wrażenie, że to będzie petarda! 🙂
W zasadzie ja nie robię projektu okładki. Ja maluję obraz na bazie muzyki i tekstów otrzymanych od muzyków, którego foto posłuży do stworzenia grafiki okładki.
Deskorolka jest domeną ludzi młodych i bardzo młodych. Dzięki takim projektom poszerza Pan grono odbiorców i tego coraz szerszego grona, szczerze życzę!
Dziękuję w imieniu redakcji Skateaffair.pl, że zgodził się Pan odpowiedzieć na powyższe pytania.
Ja również serdecznie dziękuję i przesyłam pozdrowienia!