Kasia Komincz wraz z koleżankami z ekipy Shake Your Board wylądowały ostatnio na stronie Thrasher Magazine. Nie była to też „zwykła” obecność na stronie skate-biblii, o ile jaka kolwiek obecność w Thrasherze może być zwykła. Dziewczyny zajęły pierwsze miejsce w konkursie Virtual Exposure w kategorii Best Crew.
Postanowiliśmy przepytać Kasię jak do tego wszystkiego doszło, na co dziewczyny wydadzą hajs przyznany przez Thrashera, o dyskryminację i nie tylko. Zapraszamy do kolejnej rozmowy z cyklu CHAT.
Skateaffair: Siema Kate, kilka dni temu Internet obiegła informacja, że wraz z ekipą Shake Your Board wylądowałyście na stronie Thrasher Magazine. Jak to się stało?
Kasia Komincz: Zgadza się, nadal w to nie mogę uwierzyć! A było to tak, że któregoś dnia napisała do mnie Amelia Brodka, która jest współorganizatorką międzynarodowego contestu dla dziewczyn – „Exposure”. Namawiała mnie żebyśmy jako Shake Your Board wzięły udział w tegoroczncznym „Virtual Exposure” w kategorii „Best Crew Video” oraz mnie samą w kat. „Skate Rising Award”. Oczywiście podeszłam do tego z dystansem i raczej nie szykowałam się na jakieś większe sukcesy. W końcu zgłosiło się mnóstwo nieziemsko utalentowanych dziewczyn z 23 krajów, w tym z USA/Japonii więc na tamtą chwilę wydawało mi się, że nie mamy podjazdu. Jednak stwierdziłam, że fajnie byłoby się przynajmniej pokazać i być częścią czegoś, co promuje kobiecą deskorolkę na świecie w bardzo fajny sposób. Powiedziałam dziewczynom o tym, że będę składać video konkursowe. Niektóre się zajarały, inne podeszły do tego na tzw. wyjebce, ale wszystkie raczej nie liczyłyśmy na zwycięstwo.
[…] nawet nie wiedziałam, kiedy będzie ogłoszenie wyników.
To 3-minutowe video zmontowałam w nocy przed upływem terminu składania (w dodatku lekko „ukopcona”), z pierwszych odrzutów naszego streetowego SV, nad którym obecnie pracujemy. Najwięcej czasu i babrania się było z szukaniem legalnej muzyki do podłożenia pod video (co było warunkiem publikacji na Thrasherze). Przyznam, że to jest najmniej ulubiona przeze mnie rzecz w składaniu video nawet na poczet instagrama. No, ale miałam „ten dobry stan” i zajawę na zgłoszenie nas do tego konkursu jako Best Crew. W „Skate Rising” nie wzięłam udziału, bo nie miało to dla mnie większego znaczenia. No i tak. Wysłałam i zapomniałam, nawet nie wiedziałam kiedy będzie ogłoszenie wyników.
Tak wyszło, że duża część z naszej ekipy była na AVE skateparku w dzień, w którym dowiedziałyśmy się o wygranej. Zadzwoniła do mnie Halina (Agata Halikowska przyp. red.), która była chwilę wcześniej razem z nami, więc myślałam, że może czegoś zapomniała ze skateparku. Ku mojemu zaskoczeniu poinformowała mnie, że „wygrałyśmy!”. Nie byłam pewna do końca o czym mówi, i przez cały czas myślałam, że robi sobie jaja. Sprawdziłam to z 10 razy zanim przekazałam reszcie dziewczyn obecnych na sp tę nowinę. Skakałyśmy z radości jak głupie chyba przez godzinę :D!
Skateaffair: Wow, historia robi wrażenie. Morał chyba jest taki, że warto czasem zarwać nockę, wziąć udział w konkursie i przede wszystkim uwierzyć w siebie. Myślę, że kategoria best crew nie opiera się tylko na trikach, ale również na tym jak zgrana jest ekipa, jak bawi się na desce.
O jeżdżących dziewczynach słyszałem już wszystko, ale chyba nikt jeszcze nie zarzucił Wam braku „zgrania”. Mam wrażenie, że przez to, że eventy kierowane stricte do Was są nieliczne, to siłą rzeczy cieszą się one mega zainteresowaniem gdy już się odbywają. Tak samo z wzajemnym jeżdżeniem, kiedyś pewnie trudno było znaleźć koleżankę na deskę, podczas gdy dziś widać jak na dłoni, że laski się organizują, wspólnie wychodzą na deskę i nagrywają. Mam rację?
Kasia Komincz: To prawda, jesteśmy naprawdę zgrane i czerpiemy przyjemność z każdych zorganizowanych stricte dla nas eventów, większość w Polsce organizujemy na własną rękę co daje nam przeogromny fun. No i wspólne nagrywanie na streetach to jest dopiero zajawa! I tak, te wydarzenia cieszą się one ogromnym zainteresowaniem. Głupi przykład z zeszłego roku na Stadionie Narodowym na Dzień Kobiet zorganizowaliśmy Shake Your Boardowa szkółkę dla dziewczyn. Trochę byłyśmy w szoku, bo pierwszy raz na taki event przyszło ponad 40 lasek na bardzo zróżnicowanym poziomie zaawansowania. Na narodowym przez cały dzień było więcej kobiet, niż chłopaków. Od tamtej pory zrobiłyśmy te szkółkę jeszcze 2 razy i zawsze było sporo uczestniczek. Inne przykłady to Vans Get On Board, PTG girls night czy krakowskie zawody organizowane przez Skatechicks, albo letni Girls Jam w Januszkowicach, który od 3 lat współorganizujemy jako SyB. Zawsze na tych eventach był ogrom lasek.
Myślę, że nikt już nie powinien przecierać oczu ze zdziwienia, że nas tyle jest. To już nie jest wyjątek od reguły i tylko ślepy albo ignorant tego nie dostrzeże.
Obecność dziewczyn na zawodach typu Mistrzostwa Polski zawdzięczamy w dużej mierze wieloletniemu organizowaniu się i promowaniu kobiecego skateboardingu przez dziewczyny dla dziewczyn. Myślę, że nikt już nie powinien przecierać oczu ze zdziwienia, że nas tyle jest. To już nie jest wyjątek od reguły i tylko ślepy albo ignorant tego nie dostrzeże.
Ponad dekadę temu w Polsce ciężko było zebrać choć 10 dziewczyn w jedno miejsce. I to nie dlatego, że było mało dziewczyn (choć na pewno mniej niż teraz, nie oszukujmy się). Tylko dlatego, że babska deskorolka nie była zbytnio doceniana i pokazywana w mediach. Bo dla wielu nie było co pokazywać, nie było „show”. Dlatego też dobrze, że jesteśmy tak zgrane, organizujemy eventy tylko dla babek, że idziemy nagrywać na street jak na skejta przystało, bo to otwiera głowy i podnosi progres kobiecej deskorolki. Nieskromnie dodam, że większość eventów dla dziewczyn na przestrzeni lat w Polce zorganizowało SyB, więc jestem na prawdę dumna z naszej ekipy i tego w jakim miejscu się teraz znalazłyśmy.
Gdyby nie pandemia, na pewno zrobiłybyśmy więcej w tym roku. Niestety COVID związał nam trochę ręce, ale za to miałyśmy więcej czasu żeby powalczyć na streetcie i zgłosić się do Exposure!
Skateaffair: Jakie reakcje wywołała Wasza obecność i sukces w konkursie przygotowanym przez magazyn potocznie nazywany Skate Biblią?
Kasia Komincz: Szczerze powiedziawszy bałam się, że wywoła to negatywne emocje. Zwłaszcza, że nawet wielu naszych rodzimych prosów, którzy zasługują na takie publikacje, nie ma na Thrasherze. Bardzo często obserwuję na insta berricsa itd. sekcję komentarzy pod re-postami skejterek. W dużej mierze jest to zwyczajnie hejt. „Bo baby mają łatwiej”, „gdybym to ja zrobił ten trick to by mnie nie udostępnili”, „dziewczyny nie mają stylu”, etc.
Natomiast tutaj bardzo pozytywnie się zaskoczyłam, bo odbiór był na prawdę zajebisty! Zdarzyły się jakieś komentarze typu, że nam się nie należy, ale to były jakieś mniejszości. Wszyscy raczej byli dumni z naszego zwycięstwa, co jest mega budujące i inspiruje by się dalej rozwijać! Dziękujemy wszystkim za te miłe słowa! <3
Skateaffair: Swoje zgłoszenie przygotowałyście z tzw. „odrzutów”, czy to oznacza, że możemy się spodziewać czegoś jeszcze lepszego w przyszłości? Jeśli tak, to kiedy?
Kasia Komincz: Tak jak wspomniałam, pracujemy nad dłuższym skate video – Shake Your Streets (co też zaczęło się raczej jako spontaniczny projekt). Jest to nie lada przeprawa w obecnych warunkach i większość naszych planów na 2020 rok przepadła i musiałyśmy w dużej mierze improwizować. Chciałyśmy już w tym roku coś pokazać, ale na ten moment jesteśmy wciąż w trakcie zbierania materiału. Myślę, że dzięki wygranej w Exposure przyszły rok to będzie rok ciężkiej pracy i skate tripów po Europie. Prognozuję, że pod koniec 2021 będziemy mogły wypuścić nasze SV. Trzymaj kciuki!
Skateaffair: Chociaż nie jest to publikacja w papierowym magazynie to i tak jest to ogromny sukces, zwłaszcza, że zajęłyście z dziewczynami pierwsze miejsce. Czy wiesz kto był w Jury konkursu?
Kasia Komincz: Sędziami były legendy kobiecego skateboardingu: Elissa Steamer, Vanessa Torres, Alex White, Mimi Knoop i Jaimie Reyes. Widząc już ten skład sędziowski absolutnie nie liczyłam na cokolwiek wysyłając zgłoszenie haha.
Skateaffair: Wydaje mi się, że to pierwszy raz kiedy skaterki z Polski są publikowane na łamach Thrasher Magazine. Zgadza się?
Kasia Komincz: Tak jest. Nigdy wcześniej nas ani żadnej innej polskiej skejterki nie publikowano. Chyba jedynie Amelia Brodka (z pochodzenia polka, wychowana w USA) widniała na Thrasherze, więc jeśli to się liczy to przed nami tylko Amelia, która swoją drogą miała ogromny wpływ na kobiecą deskę w Stanach i na świecie.
Polecam obejrzeć film dokumentalny jej reżyserii – „Underexposed”, który dał wielu ludziom do myślenia, jeśli chodzi o babska deskorolkę.
Skateaffair: Dzięki Kasia za rozmowę, my postaramy się nie przyczyniać do problemu i kontynuować promocje damskiego skateboardingu na naszej skromnej stronie tak jak to robiliśmy do tej pory. Na koniec chciałbym prosić Cię o kilka słów, które pokierowała byś do młodszej wersji siebie gdyby była taka możliwość. Myślę, że masa młodych skejterek (i skejtów) może uznać siebie za adresatów takiego przekazu. Lecisz!
Kasia Komincz: Bądź sobą i nie patrz na innych.