Każdy czasem lubi posłuchać muzyki na desce, chociaż ze względów bezpieczeństwa nie zalecamy słuchawek na zatłoczonych skateparkach/spotach. Dobry kawałek potrafi jednak zagrzać nas do jazdy, a nawet pomóc pokonać strach przed trickami. Z tego względu sami często jeździmy „z muzyką”.
Czego wymagamy od słuchawek na deskorolkę?
Jeśli już decydujemy się na jazdę w słuchawkach, to oprócz kwestii bezpieczeństwa (chodzi o możliwość reagowania na zmieniające się warunki i ewentualne głosowe ostrzeżenia) warto zwrócić uwagę na kilka innych spraw. Według nas bardzo ważną cechą słuchawek, które zabieramy na deskę jest ich wygoda. Z tego powodu słuchawki w technologii bluetooth po prostu miażdżą te tradycyjne na kablu. Co ważne, w dzisiejszych czasach ich ceny nie są już wcale zaporowe.
O niezawodności i wytrzymałości chyba wspominać nie musimy? Wymagamy tego od desek, butów, a nawet odzieży. Słuchawki nie mogą stanowić wyjątku, każdy kto miał styczność z przerywającymi słuchawkami czy awarią jednej z nich (co skutkuje downgrade’m ze Stereo do Mono) wie o czym mówię.
Jeśli zakładamy, że interesują nas tylko słuchawki bezprzewodowe, niezwykle ważnym czynnikiem będzie również długość pracy ich baterii. Kiedyś na zajawie kupiłem bezprzewodowe „pchełki” z serii no name. Wystąpiły problemy z ich użytkowaniem. W tym utrudnione parowanie z telefonem, słaba jakość wykonania. Do tego okazało, się że po tygodniu bateria wytrzymywała maksymalnie godzinę.
Warto zwrócić uwagę też na design, który jeśli jest fajny to zwykle łączy się też z lepszymi materiałami, które są przyjemniejsze nie tylko dla oka, ale również ucha czy skóry. W tym wpisie przyglądniemy się ofercie słuchawek produkowanych przez Skullcandy. Firma jest mocno zakorzeniona w tak zwanych Action Sports, jeśli chcecie poznać historię brandu, którego idea narodziła się na krzesełku wyciągowym to odsyłam Was na oficjalną stronę Skullcandy.
Przegląd najciekawszych modeli słuchawek Skullcandy
Przejdźmy do przeglądu, na pierwszy ogień idzie model Skullcany Ink’d, są to douszne słuchawki bezprzewodowe, ale połączone ze sobą dyskretnym pałąkiem, dzięki czemu ich stabilizacja (ważna podczas jazdy na desce i innych aktywności) jest poprawiona. Do tego dochodzi cena 219zł, czy to dużo czy mało oceńcie sami… Możliwe, że da się taniej ale ja osobiście przekonałem się, że w kwestii słuchawek co tanie to drogie… Ps. Czas na jednym ładowaniu to około 8 godzin, co jest całkiem niezłym wynikiem biorąc pod uwagę fakt, że nie bardzo gdzie jest zmieścić tutaj duży akumulator. Oczywiście jest możliwość sterowania muzyką i rozmawiania przez telefon.
Na nieco wyższej półce można trafić na model Indy, które również są dousznymi „pchełkami”, tutaj nie ma już pałąka łączącego. Na jednym ładowaniu grają około 16 godzin. Do tego dochodzi etui, które równocześnie jest powerbankiem i to za jego pomocą ładujemy słuchawki. Dodatkową zaletą jest wodoodporność! Cena ten model do 349zł.
Push to kolejne „pchełki” na naszej liście, oprócz wszystkich cech poprzedniego modelu mamy tutaj sterowanie muzyką za pomocą przycisków, wbudowany mikrofon i możliwość korzystania z asystenta jak np. iOS’owej Siri. To są już słuchawki z wyższej półki i przyjdzie nam za nie zapłacić 549zł.
Hesh 3 jest jednym z flagowych modeli od Skullcandy, już sama trójka w nazwie trochę na to wskazuje. To duże słuchawki nauszne, przez co ich wydolność mocno rośnie – mamy tutaj do 22 godzin grania na jednym ładowaniu. Ponadto przewidziano tutaj system szybkiego ładowania. W razie awaryjnej sytuacji, np. zapomniałeś naładować je przed długą podróżą nic straconego. W tym modelu 10min ładowania = do 4 godzin grania. Sam jestem użytkownikiem tego modelu i muszę przyznać, zajebiście sprawdzają się w samolocie i pasują do każdego plecaka. Jakość dźwięku naprawdę robi wrażenie, niektóre kawałki, które znam dobrze zaskoczyły mnie ponownie niedosłyszanymi nigdy wcześniej smaczkami. Cena tutaj trochę spada, Hesh 3 dostaniecie już za 449zł.
Jedne by wszystkimi rządzić
Na sam koniec zostawiliśmy największego sztosa, czyli model Venue, którego mocną cechą jest aktywna redukcja szumu. Dzięki temu rozwiązaniu możecie założyć słuchawki na uszy i za pomocą jednego przycisku odciąć się od świata zewnętrznego. A to wszystko nawet nie słuchając muzyki. Ludzie hałasują w autobusie? W samolocie ktoś cyrkuje? MUTE THAT SHIT, HOMIE! Do tego dochodzi możliwość lokalizacji słuchawek gdybyście gdzieś je posiali i 24 godziny grania na jednym ładowaniu. Jeśli rozglądasz się za naprawdę porządnymi słuchawkami i masz wolne 699zł, Skullcandy Venue mogą być odpowiedzią.
Gdzie kupić?
Listę sklepów, w których dostępne są słuchawki Skullcandy znajdziecie tutaj.