Trzeba przyznać, że AYC działa aktywnie i co chwila pojawiają się doniesienia o nowych kolekcjach. Okazją do kolejnego wpisu o nich jest kapsuła „Nostalgia”.
Żeby chociaż zachować pozory naszej dziennikarskiej działalności to powinienem starać się aby opisywać rzeczy, ludzi i zdarzenia nieco z dystansu takimi jakie są, ale choć bardzo bym się starał to w przypadku AYC mam problem. Wygląda to tak, że za każdym razem jak dostaję newsletter od nich, to otoczka produktów w postaci lifestyle’owego zdjęcia, czy tytułu kolekcji wywołuje u mnie śmiech, no jest po prostu beka. Tak było już wielokrotnie – sprawdźcie poprzednie newsy o Asphalt Yacht Club.
Teraz rozbroiła mnie ta nostalgia, nie mam bladego pojęcia do czego i czemu jej symbolem mają być prawie rozjechane przez Ala Davisa gołębie? Nie zrozumcie mnie źle, bo sęk w tym, że ich produkty w większości przypadków trafiają w moje gusta i obiektywnie patrząc są atrakcyjne, ale po co robić wokół tego jakąś „magiczną” otoczkę to sam nie wiem… Jedyne co mi przychodzi na myśl patrząc na elementy kolekcji – bluzy i t-shirty to odnoszę wrażenie, że Stevie Williams z ekipą zatęsknili za starymi, prostymi wzorami nadruków na odzieży sprzed lat i tak ich wzięło na wspominki.
ps. znaku rozpoznawczego AYC, czyli pasów nie mogło zabraknąć – one są zawsze w cenie;