Witam i zapraszam do kolejnego artykułu z serii Test & Ride. Tym razem przyszedł czas na test butów i to nie byle jakich butów, bo Vans Era Pro. Nie byle jakich głownie ze względu na wiek i kultowość tego modelu produkowanego już od 35 lat. Dlaczego Vans, dlaczego Pro a nie „zwykła” Era, plusy i minusy tego modelu – o tym wszystkim będziecie mogli przeczytać w rozwinięciu newsa.
O Erach słów kilka
Zanim jednak przejdę do opisu testowanych butów, chciałbym po krótce przytoczyć historię Vansa. Wszystko zaczęło się w 1966 roku, gdy Paul van Doren wraz z trzema partnerami założył sklep The Van Doren Rubbery Company w Kaliforni, w którym to produkowane były na zamówienie klienta proste buty z gumową podeszwą. Jeszcze w tym samym roku powstał model Vans #44, przemianowany później na Authentic. Po upływie dekady, w ’76 roku dwóch team riderów Vansa, Tony Alva oraz Stacy Peralta ulepszając Authentica poprzez dodanie wzmocnienia na pięcie oraz wyscielanego obszycia wokół kostki, stworzyło Erę – flagowy model, który stał się butem dla pokoleń deskorolkowców. Mając na uwadze zbliżające się lato oraz fakt, że zawsze interesowała mnie historia Z-Boys z Dogtown, but ten stał się moim następnym zakupem :).
Vans Era Pro prosto po wyjęciu z pudełka. Gotowe do testu?
Jeszcze przed kupnem, dość przypadkowo trafiłem na filmik, w którym prezentowane były Ery po pierwszym dniu jazdy. Wyglądały całkiem w porządku, poza przedartym szwem na kostce. W komentarzach internauci zalecali jazdę w Era Pro. Ze strony producenta dowiedziałem się, że Era Pro to po prostu zwykła Era, która poza wyszyciem „Pro” w znaczku Vansa jest modelem z grubszą wkładką oraz wzmocnieniem w postaci dodatkowego paska gumy Duracap, czyli butem stworzonym pod wymagania stawiane przez teraźniejszych deskorolkowców.
Niestety, ze znalezieniem tego modelu w Polsce nie było już tak różowo – raptem 3 skateshopy były zaopatrzone w te buciki. Łącznie znalazłem 4 kolorystyki – zieloną, czarną, szarą i czerwoną – z czego mi do gustu najbardziej przypadła ostatnia. Jest to dodatkowo trzecia odsłona ProModelu zasłużonego bowlowca – Jeffa Grosso. Cena także różniła się od ceny Ery – buty były ok. 30 zł droższe.
Duracap i metka – szczegóły, różniące pro od klasycznych modeli
Pierwsze wrażenie
Na pierwszy rzut oka jest to prosty, niski trampek – idealny na upalne, letnie dni. Mimo tego, że kolor jest jednolity, but uszyto z 2 różnych materiałów – zamszu i płótna, czyli tzw. canvasu, co się pózniej okazało niezbyt dobrym pomysłem. Kolejną rzeczą, którą nietrudno zauważyć jest wyżej wspomniany system Duracap. Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie buta, który miałby aż potrójną gumę na czubku. Klasyczna, waflowa podeszwa ma inny, nieco ciemniejszy kolor, niż w podeszwach, które możemy spotkać w reszcie Vansów, jednak nie wydaje się być zrobiona z innego materiału.
Po założeniu butów na nogę okazało się, że rozmiarówka Vansa jest nieco zawyżona i but jest dłuższy od standardowej 42. Na szczęście, dzięki wysoko zamocowanym sznurówkom Era trzyma nogę zaskakująco dobrze, bez zbędnego ściskania jej – czego niestety nie mogłem uzyskać w np. Emerica Reynolds Cruisers, niemal identycznym modelu. Przy okazji pierwszego wyjścia na deskę okazuję się, że do tych trampków nie trzeba się przyzwyczajać. Dzięki dobremu dopasowaniu do nogi, już podczas pierwszej jazdy wydaje nam się, jakbyśmy mieli je na nogach od dobrych dwóch tygodni. Niestety, niska konstrukcja EP może o sobie szybko przypomnieć, bo but nie chroni kostek przed deską :).
Gąbkowana, profilowana wkładka – idealna do jazdy
Po tygodniu jazdy, buty są praktycznie nietknięte. Guma i zamsz są w stanie nienaruszonym, czego jednak nie można powiedzieć o płótnie. Już pierwszego dnia widać wyraźnie starcie, które szybko zmienia się w powiększającą się w niezłym tempie dziurę – efekt dokładnie ten sam, jak w oglądanym przeze mnie tydzień wcześniej filmiku. Niestety, Vansowi nieudało się zlikwidować tej wady, ponieważ szew między zewnętrzną a wewnętrzna częścią materiału nie wytrzymuje dnia jazdy. Myślę, że jest to częsty problem związany z kupnem niskich butów.
Rezultaty testu
Miesięczna jazda pokazuje, że ten model jest wytrzymały. Guma mało się ściera, chociaż udało mi się przebić do duracapu w jednym miejscu. Podeszwa ściera się szybciej, ale nadal jest w dobrym stanie. Najbardziej satysfakcjonuje fakt, że dzięki zastosowaniu grubej gumy, zamsz praktycznie pozostaje bez jakiegokolwiek naruszenia. Jednym problemem jest fakt bardzo rzucającej się w oczy dziury w płótnie i wyściółce wokół kostki. Wiadomo – canvas nie jest wytrzymałym materiałem, jednak uważam, że jeśli jest to model dedykowany do deskorolki, powinny być używane materiały jak najbardziej do tego przeznaczone. Na szczęscie, sznurówki dzięki dość wysokiemu usytuowaniu nie przecierają się tak szybko, jak w standardowych butach. Niestety, dość często się rozwiązują, co dla wygodnych może być nieco uciążliwe w jeździe.
Ofiary miesąca jazdy na deskorolce. Poza straszącą dziurą, wyglądają całkiem w porządku.
Ciekawa sytuacja spotkała mnie także przy okazji czyszczenia butów. Gumę z łatwością wyczyściłem wodą z odrobinką mydła, płótno też. Zamsz stał się jednak gładki i śliski, a z wyglądu zaczął przypominać skórę. Farba niestety w kontakcie z wodą zaczyna barwić nasze białe sznurówki oraz gumę. Także podczas deszczu. Niestety, nie jest to ani ciekawy, ani pożądany efekt.
Mimo „letniego” i lekkiego wyglądu butów, zauważyłem że noga poci mi się w nich szybciej, nawet porównując do wysokich midów. Era Pro nie posiada żadnych dziurek wentylujących stopę, co w upalne dni może być nie do zniesienia dla niektórych. Efekt ten na szczęście nie jest bardzo odczuwalny podczas jazdy, raczej po jej zakończeniu :). Na szczęście, but nie trzyma długo niemiłego zapachu.
Wkładka, jak widać na zdjęciu, pozostała w nietkniętym stanie. Idelanie pełni swoją rolę, chroniąc nogę przed wstrząsami, a dzięki odpowiedniemu profilowi pozostaje cały czas w swoim miejscu. Niestety i ona wchłonęła nieco farby, która pokolorowała mi sznurówki podczas deszczu.
Podsumowanie
+ Era Pro to wygodny but, do którego nie trzeba się przyzwyczajać
+ model jest wytrzymały, materiał nie ściera się prawie wcale, a dodatkowy pasek gumy przedłuża żywotność trampków
+EP dobrze trzyma nogę i dobrze się do niej dopasowuje, nawet mimo większego rozmiaru
+ wygodna, gąbkowana wkładka, chroni przed obiciami pięty i nie przesuwa się wewnątrz buta
– canvas na kostce powoduje szybsze ścieranie się tylniej części
– farba niestety barwi sznurówki w kontakcie z wodą, co niezbyt ładnie wygląda
– noga poci się w nich dość szybko, co wynika z braku wentylacji
– but jest trudno dostępny w Polsce, w porównaniu do klasycznych Era, co skutkuje wyższą ceną oraz mniejszym wyborem kolorów
Mimo wszystkich wad, but ten bardzo mi przypasował, jeździło mi się w nim wygodnie przez miesiąc testowania go, dlatego moja ocena to: 7/10. Traci przede wszystkim z uwagi na canvas, farbę oraz ścierającą się podeszwę, jednak bardzo jestem zadowolony z tego zakupu i z pewnością następnym butem który będę brał pod uwagę, będzie Vans Era. Czy tym i razem wersja Pro? Zobaczymy.
txt & foto. Kuba