Jest mi niezmiernie miło z powodu ukończenia kolejnego odcinka z cyklu CHAT. Tym razem do rozmowy zaprosiłem Kubę Golańskiego znanego na scenie pod pseudonimem Golan (aka Golanbezkolan). Kuba jest osobą, która powołała do życia pierwszą szkołę jazdy na deskorolce o tak dużym zasięgu i popularności w Polsce.
Jego Skateboard School to tylko jeden z licznych tematów, które poruszyliśmy w poniższej rozmowie. Golan to zabawny i ogarnięty gościu. Chciałbym, żeby w deskorolce i na świecie było więcej ludzi z taką energią. Serdecznie zapraszam do lektury
Skateaffair: Cześć Kuba, na dobry początek powiedz nam czym się aktualnie zajmujesz?
Kuba Golański: Obecnie siedzę w Sklepie u Golana i odpowiadam na pytania do jakiegoś wywiadu. Tak serio to przez ostatni rok jestem mega zaangażowany w tworzenie mojej szkółki deskorolkowej Skateboard School, ogarniam sobie sklep w domu oraz pomagam Adamowi i Beacie w działaniach firmy Malita.
Strasznie zaniedbuję moją rodzinę na czele z moją dziewczyną i Bazylem, ale wierze że kiedyś będę miał dużo wolnego czasu.
Kuba Golański: Rzeczywiście tak było! Dzięki tamtemu wyjazdowi na obóz wszystko się zaczęło. Szczerze mówiąc, cisnąłem rodziców pół życia by jechać na Woodcamp. Marzenie się ziściło dopiero gdy miałem 18 lat i właściwie już mi na tym aż tak nie zależało. Rok później już pracowałem na obozie jako wychowawca.
Jadąc pociągiem po dzieci na kolejny turnus, zadzwonił do mnie Błażej, który spytał się czy nie chciałbym połączyć dwóch funkcji na obozie. Tak zacząłem prace wychowawco – instruktora.
Skateaffair: Czy to właśnie praca jako trener deskorolkowy popchnęła Cię do założenia Skateboard School?
Kuba Golański: Hmm… Na Woodcampie poczułem, że to świetna sprawa uczyć dzieciaki jazdy na desce i przekazywać im pozytywną energię zwaną zajawą. Co roku jeździłem na całe wakacje do „roboty” przy okazji ucząc się pracy z młodzieżą i czerpiąc z tego sto procent satysfakcji. Jednak z założeniem Skateboard School wyglądało to trochę inaczej. Po skończeniu studiów chciałem wyprowadzić się z domu. Tak też zrobiłem, mieszkałem przez pół roku ze znajomymi w Katowicach. pracowałem wtedy w nieistniejącym już skate shopie BLINK.
Było fajnie, codziennie deska, praca w sklepie z deskami i mieszkanie ze skejcikami. Jednak czułem że nie dam rady tak całe życie i trochę marnuje czas siedząc 8 godzin w pracy. Moje studia nie dawały mi raczej perspektyw, dlatego zacząłem kombinować.
Postanowiłem wziąć dotacje z urzędu pracy. Pierwszym i najlepszym pomysłem była szkółka deskorolki. Tak też zrobiłem, przez około dwa miesiące biegałem do urzędu, z pytaniami. Uzupełniałem formularze, pisałem biznes plan. Chodziłem na różne kursy i szkolenia, które pomogły mi zebrać jak największą liczbę punktów, potrzebnych na uzyskanie takiej pomocy.
Ta burza mózgu zaowocowała przyznaniem dotacji i zmieniła moje życie. Od przeszło roku żyję z deskorolki a co najważniejsze rozwijam się i czuję, że robię coś na prawdę dobrego.
Skateaffair: Skoro udaje Ci się żyć z deskorolki to jesteś w lepszej sytuacji niż niejeden krajowy „pro”. Czy myślisz, że ta sytuacja może zmienić się wcześniej niż do czasu, gdy Twoi najmłodsi podopieczni będą w naszym wieku?
Kuba Golański: Wszystko w moich rękach :).
Skateaffair: W tym roku miały się odbyć pierwsze bardziej oficjalne kursy dające możliwość pozyskania uprawnień trenera deskorolki, wszystko na podobieństwo szkoleń znanych ze świata snowboardu. Powiedz jak to wyszło i czy w ogóle wyszło?
Kuba Golański: Nie trenera co instruktora. To prawda, wszystko ruszyło za sprawą świeżego i kontrowersyjnego Polskiego Związku Deskorolki, bardziej znanego jako Polish Skate Federation. Bardzo chcieliśmy zorganizować kurs przed wakacjami, aby na obozach takich jak Woodcamp czy Skate Camp, mogli pracować prawdziwi fachowcy. Taki kurs to jednak dla każdego z nas wydatek. Zgłosiło się dużo osób jednak nie wszyscy zdołali uzbierać pieniądze w tak krótkim czasie. Kurs postanowiliśmy przenieść na przyszły rok.
Skateaffair: Razem ze Skateboard School byliście już w telewizji i to chyba nie raz, popraw mnie jeśli się mylę. Zamiast zadawać standardowe pytania zapytam wprost: Wyłowiłeś na swoich zajęciach jakieś wyjątkowo utalentowane osoby?
Kuba Golański: Tak, obiektyw kamery nie jest nam obcy hehhe.
Wydaje mi się, że w desce nie jest najważniejszy talent co zaangażowanie i po prostu czerpanie z tego przyjemności. Tego głównie uczymy na zajęciach. Oczywiście mamy parę przedszkolaków, którzy zaskakują nas na każdych zajęciach. Pomyśl ilu znasz 6-latków, którzy jeżdżą na desce? Wydaje mi się, że wychowujemy nowe pokolenie, które w wieku 12 lat będzie już pół życia stało na desce. Nawet jeżeli dzieciak nie będzie miał talentu to pomyśl jaką ma nad nami przewagę, my zaczynaliśmy jako nastolatki, a on w tym wieku już będzie robił numery, o których my marzyliśmy.
Skateaffair: Ciekaw jestem też podejścia młodszych dzieciaków do deskorolki. Traktują to bardziej jako zabawkę, czy faktycznie pojawia się realna zajawa i chęć jeżdżenia we własnym zakresie (po zajęciach?)
Kuba Golański: Młodsze dzieci w wieku przedszkolnym oraz w klasach 1-3, nie traktują deski serio. Dla nich to taka zabawka, na której mogą się przejechać, zrobić jakiś skok. Mam jednego kursanta który już zjeżdża z rampy, robi rock to fakie, przeskoczy nawet jakieś małe przeszkody. Najbardziej lubi jednak grę w ganianego czy zbieranie kręcących pachołków. Przez te wszystkie zabawy ma tak świetną kontrolę nad deską, że triki przychodzą mu na prawdę naturalnie. Takie dziecko, nie może wziąć deski i pojechać autobusem na skatepark, ale często dzieci nakręcają rodziców aby zostać jeszcze trochę po zajęciach i po prostu pojeździć-myślę, że to jest zajawa w najczystszej postaci.
Skateaffair: W Waszych zajęciach uczestniczą też starsze dzieciaki, czy nawet dorośli. Jakiś czas temu widziałem, że w Krakowie prowadziliście szkolenie z niejakim Panem Aleksandrem. Deskorolka łączy pokolenia, jest więcej dorosłych adeptów Skateboard School?
Kuba Golański: Pan Aleksander jest młodszy od Tonego Hawka tylko o rok wiec śmiem twierdzić ze to najstarszy skater w Polsce. Niezmiernie mnie cieszy, że jeździ na deskach Skateboard School.
Co do starszych kursantów prowadzę zajęcia rownież dla osób które chcą nauczyć się po prostu jeździć. Biorę przykład z rolkarzy, którzy kiedyś tak jak my teraz przeżywali okres posuchy. Jeszcze parę lat temu bardzo mało było rolkarzy na skateparkach, teraz zaczyna się to zmieniać, przynajmniej na Śląsku. Wiele osób dorosłych, które rok temu jeździło rekreacyjnie lub miedzy kubeczkami teraz ma rolki do jazdy agresywnej i próbuje swoich sił na murkach i rurkach. Poprzez takie inicjatywy jak night skating – przejazd przez ulice na rolkach, ogromna ilośc ludzi zaczyna próbować swoich sił przez co sklepy rolkowe w Katowicach maja się na prawdę dobrze, czego nie można powiedzieć o Skate shopach, które co chwile się u nas zamykają. Póki co Skateboard School ma najwięcej młodych kursantów, ale dążymy do tego aby zachęcić do deskorolki, longboardu i fishki jak najwięcej ludzi.
Skateaffair: Sklep u Golana, czyli Twój skateshop, który de facto znajduje się w Twoim domu dodatkowo uzupełnia Twoją działalność. Jestem wręcz przekonany, że masz dla nas przynajmniej jedną zabawną historię związaną ze sklepem w domu.
Kuba Golański: Hmm… Myślę że mnie na początku istnienia sklepu najbardziej bawiły sytuacje, gdy ludzie byli na maksa wkręceni, że to normalny sklep. Dostałem np. pytanie od gościa, czy może zapłacić kartą. Z drugiej strony w wakacje, w naszym kraju zabrakło Fishek. Dostawałem bardzo dużo telefonów od klientów z chęcią zakupienia takiej deski. Cała rodzinka przyjechała aż z Częstochowy (60km), aby dokonać transakcji.
Natomiast gdy zaczynaliśmy wieszać pułki i tworzyć z pokoju sklep, przewierciliśmy w 2 miejscach ścianę na wylot. Do dziś pozostały dziury. Myślę, że Sklep u Golana to też Hostel u Golana i wiele osób z różnych stron Polski jak i świata miały przyjemność tutaj spać. Każdy taki melanż to osobna historia i mógłbym długo wymieniać.
Jedno jest ważne! Zawsze ściągamy buty przed wejściem!
Skateaffair: Niedawno odnalazło się Twoje zaginione demo wysłane do Emerica. Wziąłeś udział w tegorocznym finale konkursu Gold Rookie, ale bez możliwości zwyciężenia. Opowiedz jak się bawiłeś podczas tej akcji.
Kuba Golański: Bawiłem się wyśmienicie. Emerica serio stanęła na wysokości zadania. Może to takie czcze gadanie, ale jak dla mnie mało jest firm w Polsce które organizują takie akcje i wyciągają kasę. Większość firm polskich już upadło, kilka się ostało. Dystrybucje raczej mało robią, czekając na odgórne rozkazy. Wszyscy wspieramy małe lokalne firmy, które tak serio, w nikłym stopniu przyczyniają się do rozwoju deskorolki w Polsce i pewnie przez najbliższe lata nie są w stanie rozwinąć się tak aby zorganizować coś na taką skale.
Ja po tym finale, postanowiłem że będę kupować buty Emerica. Jakoś muszę spłacić te pizze i piwka które od nich dostałem hehe.
Nie odpowiedziałem na pytanie, bo ciężko opisać taki wyjazd w kilku zdaniach i w ciekawy sposób. Każdy z was po takim 3 dniowym ekskluzywnym tripie byłby mega zajarany. Pozdrawiam na maksa chłopaków których tam poznałem a czytelnikom zostawiam tylko rozkminę, aby się następnym razem zastanowili przy zakupach jakie firmy wspierać i czy prosić w sklepie o rabat.
Skateaffair: Przyznaj się, oglądając kolejne demka po wysłaniu swojego zastanawiałeś się dlaczego wciąż i wciąż nie zostałeś wybrany? Leciały hejty na jury konkursu czy raczej bez spiny?
Kuba Golański: Haha to było tak dawno że nie pamiętam. Tak serio, to jakoś na maksa się nie przejąłem tym. Rozbiła się moja gorycz w czasie. Z początku myślałem, że mieli wybranych kilka osób już wcześniej więc lecieli systematycznie i z miesiąca na miesiąc liczyłem, że w końcu zostanę wybrany. Szczególnie, że przede mną do finału dostały się osoby, które miały przejazdy na skateparku.
Tak naprawdę to wysłałem dwa dema. Jedno krótkie gdzie miałem same smaczki ale właśnie gdzieś z parku, później drugie już z nagrywkami ze streetu, ale to po wyjściu już partu w filmie. Jeżeli chodzi o to pierwsze to liczyłem się z tym, że mogli nie przyjąć ze względu na triki na parku. Z tym drugim poczułem, że już jest coś nie tak. Mój błąd był taki, że oby dwa dema wysłałem pocztą.
Skateaffair: Przyszła zima ale wiem, że przyszykowałeś coś specjalnego na potrzeby swojej szkoły (i nie tylko?), przybliż nam proszę swoje plany.
Kuba Golański: Tak! Jestem mega zajarany bo wspólnymi siłami z Pawlem Komosom i Tomkiem Kwietniem ogarnęliśmy ogromną hale na zimę – 4400 m2. Techramps przekazał nam wszystkie swoje mobilne przeszkody jakie posiadali. Właśnie rozkładamy wszystko na hali, dlatego trochę zwlekałem z odpowiedzią na twoje pytania. Co do konkretów, to na hali będzie Skate park, długa fikuśna minirampa, sekcja street, tor Skateboard School dla początkujących, tor dla rowerów trialowych, sekcja rekreacyjnej jazdy na rolkach i longboardach, miejsce do jazdy na rolkach miedzy kubeczkami. Planujemy również mini scenę gdzie beda mogły kapele grać na żywo. Pewnie jeszcze o czymś zapomniałem. Co by nie było będzie to jeden z najlepszych obiektów w Polsce.
(W chwili publikacji naszej rozmowy Skate In Park zdążyła już wystartować i niedługo wybieramy się ją stestować. – przyp. red.)
Skateaffair: Na koniec tradycyjnie zostawiam Ci miejsce na złote myśli, pozdrowienia, hejty i wszystko na co masz ochotę.
Kuba Golański: Pozdro 600!