Najwyższy już czas, aby zaprezentować wam kolejny sklep, który postanowiliśmy wyróżnić w ramach naszej akcji Support Your Local Skateshop.
Sklepem, o którym dziś będzie mowa jest 4freaks z Bydgoszczy, którego właścicielem jest sympatyczny i bardzo ogarnięty Marcin Myśliński.
4freaks bardzo aktywnie działa na rzecz lokalnej sceny, mimo że nie jest to jedynie sklep deskorolkowy – to się ceni.
Sprawdźcie co miał mi do powiedzenia wspomniany wcześniej Marcin, serdecznie zapraszam!
Skateaffair: Hej Marian(to ksywka czy imię?:)), powiedz nam pokrótce co tam nowego w 4freaks?
Marcin Myśliński: Siemka, Marian to moja ksywka z młodzieńczych lat, niektórzy twierdzą, że bardziej pasuje do mnie niż moje oryginalne imię Marcin. Co nowego ? Zima przyszła, to „gorąca” nowość :)4freaks nie jest typowym skateshopem, koncepcja 4freaks to boardshop który na wielu płaszczyznach ogarnia deski tzn. możesz wypożyczyć u nas snowboard lub longboard żeby spróbować, jak masz problem samemu ogarnąć snowboard lub chcesz się podszkolić możesz skorzystać ze szkółki, sam jestem instruktorem snowboardingu i od kilku lat uczę na lokalnym stoku. Jak złapiesz zajawkę i będziesz chciał mieć swój sprzęt pomogę dobrać odpowiedni w sklepie a jak ostro katujesz swoją deskę to możesz oddać do serwisu w którym odnawiam i poprawiam właściwości jezdne. Jako, że jaram się wieloma sportami deskowymi to staram się promować oprócz deskorolki, snowboarding, longboarding oraz skimboarding. 4freaks to jeden z nielicznych sklepów gdzie w jednym miejscu dostaniesz tego rodzaju sprzęt i oprócz sklepu masz wypożyczalnie, serwis i szkółkę.
Skateaffair: Od kiedy istnieje Twój sklep i gdzie dokładnie się znajduje?
Marcin Myśliński: 4freaks otworzyliśmy w listopadzie 2010r. Obecnie znajduje się przy ul. Gdańskiej 22, tuż nieopodal jednej z najstarszych miejscówek deskorolkowych w Bydgoszczy, Placu Wolności.
Skateaffair: Słyszałem, że prowadzicie fajną akcję „Podziel się deską”, o co w tym wszystkim chodzi?
Marcin Myśliński: Chodzi o to żeby dzieciaki nie rezygnowały z deskorolki dlatego, że nie mają kasy na nowy blacik. Dla wielu skejcików zakup nowego blatu to spory wydatek, wielu dobrych Riderów zrezygnowało z dalszej jazdy z powodu ciągle łamiących się blatów. Wiadomo, że w tej kulturze wzajemne wspieranie się i motywowanie jest kluczowym elementem dalszego rozwoju, więc jeśli ktoś posiada blacik na którym już nie jeździł bo np. stracił popa lub zrobił się jakiś większy chips, to może nam go przekazać, w zamian dostanie od nas pakiet naklejek, któreś z czasopism deskorolkowych INFO lub Dizaster oraz rabat na nowy deck z naszego sklepu www.4frx.pl. Taką deskę przekazujemy dalej, osobom które według naszej subiektywnej oceny tego najbardziej potrzebują. Wszyscy którzy zainteresowani są podzieleniem się swoim blatem albo truckami lub osoby które właśnie mają przerwę w jeździe bo ich na to nie stać niech piszą na maila podzielsiedeska@wp.pl
Skateaffair: Macie też kilka osób w teamie, kto to dokładnie jest?
Marcin Myśliński: Tak, pomimo, że 4freaks jest młodą firmą, staram się wspierać jak tylko mogę: Piotra Eberta, Michała Paszkowskiego, Alberta Azjana oraz Artura Wituckiego.
Skateaffair: 4freaks ma za sobą również organizację kilku eventów, powiedz czy planujecie coś nowego w tej kwestii czy raczej zima to uniemożliwia?
Marcin Myśliński: Jeśli chodzi o kwestie eventów to na koncie 4freaks dosyć sporo ich się uzbierało przez te dwa lata działalności. Wszystkich zainteresowanych odsyłam na nasz profil, np. 21 grudnia odbyła się evencik pt. SKATE VIDEO SESSION, premiera dwóch filmów PROBLEM? oraz PRETTY SWEET. Co do większych eventów deskorolkowych to najbliższy przewidziany jest na wiosnę. Jeśli chodzi o zimę to jest ona naszym sprzymierzeńcem, 14 grudnia organizujemy imprezę mającą na celu zbiórkę kasy na odpalenie snowparku na bydgoskim stoku w parku Myślęcinek. W zeszłym roku przy współpracy z Stowarzyszeniem Sportów Deskowych LOVEBOARDS udało się zbudować całkiem przyzwoity snowpark jak na tą część Polski :). W tym roku już dużą część mamy przygotowaną ale trzeba odnowić boxy. Udzielam się również w kwestii wybudowania porządnego, betonowego skateparku, całkiem możliwe że na wiosnę coś takiego powstanie w BDG ale na razie wole szczegółów nie zdradzać, żeby nie zapeszyć.
Skateaffair: Znajdziemy u was coś czego nie ma nigdzie indziej(chodzi o produkty/firmy)?
Marcin Myśliński: Posiadamy w swojej ofercie kilka młodych, nieźle zapowiadających się firm, jest to min. HOAX longboards, nasz znajomy w swojej stolarni robi deski longboardowe, jakościowo są naprawdę dobre. To on zajarał mnie longboardingiem i pokazał, że longboard nie jest domeną osób które nigdy nie potrafiły zrobić olie na deskorolce, hehe… Naprawdę można poczuć niezła adrenalinę śmigając np. nocą po ulicach miasta na pełnym furkocie :). A zrobienie pop shuvita na longu to prawdziwe wyzwanie któremu nie podołał nie jeden dobry skejciuch 😉
Skateaffair: Z tego co się orientuje to macie skromną linię odzieżową, mam rację?
Marcin Myśliński: No nie nazwał bym tego nawet linijką ale cały czas kombinujemy z własnymi produktami. Na chwilę obecną posiadamy bardzo fajne czapeczki jesienno/zimowe a na wiosnę oficjalnie rusza projekt 4FREAKS BEARINGS, wytrzymałe, długotrwałe, łożyska przystosowane do polskich dróg 🙂
Skateaffair: Wspieranie lokalnej społeczności macie wypisane na czole, powiedz nam dlaczego to takie ważne?
Marcin Myśliński: Ważne, ponieważ to kształtuje podejście do tej kultury. Deskorolka coraz bardziej się komercjalizuje, ma to swoje dobre jak i złe strony. Dobre jest to, że coraz więcej ludzi jeździ, coraz więcej skateparków powstaje, w mediach coraz częściej widać i słychać deskę, ludzie zaczynają traktować deskorolkowców jak normalnych chłopaków a nie wandali niszczących ławki. Natomiast negatywnym zjawiskiem jest to, że skateboarding zaczyna być traktowany jako jeden z wielu sportów w którym liczą się wyniki, kto jest lepszy od kogo, w galeriach handlowych i marketach sprzedawane są pseudodeskorolki, leżące obok innych produktów sportowych a sprzedają je ludzie nie mający pojęcia co to jest king pin. Wielkie sklepy które oprócz sprzedaży w ogóle nie angażują się w rozwijanie tej kultury niszczą małe skateshopy które mają chęci do działania ale ich na to nie stać.
Ważne żeby osoby jeżdżące na desce wiedziały, że to jest kultura którą sami tworzą i to od nich zależy jak ona dalej będzie się rozwijać. Jeśli np. będą kupować sprzęt w multibrandowych sklepach internetowych to owszem może czasem przyoszczędzą kilka złotych ale przez to lokalny skateshop będzie miał mniejsze możliwości wsparcia ich rozwoju po przez np. pomoc w zbudowaniu skateparku w ich mieście, lub zorganizowaniu zawodów na których będą mogli coś wygrać lub inspirować się lepszymi od siebie. Jeśli skejci będą częściej kupować blaty polskich firm które jakością naprawdę nie odbiegają od importowanych również będą rozwijać tą kulturę bo przecież większość riderów wspieranych, jest przez polskie firmy, zawody deskorolkowe w większości sponsorowane są przez polskie firmy. Warto zastanowić się co i gdzie się kupuje. W przyrodzie nic nie ginie, jedno żyje dzięki drugiemu tylko po co karmić hieny ?
Pozdrawiam,
Marcin
Skateaffair: Pozdro Marcin, dzięki za wywiad!